28 września 2013

Od Mixi - towarzysz

Byłam w swojej norze (patrz moje umiejętności) i wtedy usłyszałam jakiś hałas. Natychmiast wybiegłam z nory. Zobaczyłam szamotające się stado kruków. Jeden z nich spadł ciężko ranny, szybko zaniosłam go do swojej jaskini. Parę dni później kiedy chciałam go wypuścić on poleciał, ale następnego dnia rano wrócił. Wypuszczałam go jeszcze parę dni w nadziei, że znajdzie swoich, ale on zawsze wracał. Postanowiłam go zostawić, ale o powiedział:
- Dziękuje ci za pomoc. Będę ci od teraz towarzyszył.
- Ale jak się nazywasz, bo ja jestem Mixi.
- Jestem Mairon.

- Idę na spacer idziesz ze mną?
- Nie przelecę się gdzieś poza tereny watahy.
Poszłam na polanę pana, a tam spotkałam jakiegoś wilka.


(Leon?)

27 września 2013

Od Mixi "Jak spotkałam niebieską (a może fioletową?) waderę"

(c.d. tego)

Leciałam nad terenami watahy. Wtedy zobaczyłam jakąś niebieską (a może fioletową?) waderę, która właśnie wychodziła z wody. Wylądowałam obok niej.
- Hej, jestem Mixi - przywitałam się.
- Jestem Nikoyaka.   
- Jesteśmy na terenach nowo założonej Watahy Krwawej Nocy.  Czy chcesz dołączyć do watahy?
- Yyyy. . . Tak.
- To świetnie. A teraz idziemy zwiedzać. Gdzie  najpier chciałabyś pójść? 
- A gdzie tu można pójść?
- Hmm... mamy las, wodospad, puszczę i polanę. To gdzie chcesz iść?

(Nikoyaka?)

25 września 2013

Od Nikoyaki - Wyłoniłam się z jeziora

Wyłoniłam się z wody. To nie była zwykła woda. Czułam jakby dawała mi siłę… Nagle zauważyłam, że to JA nią kieruję… Po chwili opanowałam wodę i stwierdziłam, że to mój żywioł. Było mi bardzo wesoło. Niespodziewanie woda rozstąpiła się i ujrzałam napis NIKOYAKA. Bardzo mi się spodobał i pomyślałam, że tak właśnie będę miała na imię.
  Zobaczyłam, że ktoś do mnie płynie. Niewielki, błękitny stwór.
- Jak masz na imię? – zapytałam
- To ty musisz mi wymyślić imię, bo jestem twoim zwierzątkiem na caaaałe życie – zaszczebiotał zwierzaczek – Jesteś jedną z tych, którzy od razu po urodzeniu mają swojego towarzysza!
- Właściwie kim lub czym jesteś? – spytałam – Bo najwyraźniej nie wilkiem.
- Jestem delfinem – odpowiedziała delfini ca – I musisz mi nadać imię!
- Ok. Wiec będziesz Amai, bo jesteś taka słodka!
- Juhu – ucieszyła się mała  - A wiesz, że to jezioro jest magiczne i nazywa się Jezioro Tysiąca Marzeń?
- Teraz już tak – odpowiedziałam – A teraz pójdę pozwiedzać trochę teren, pa.
- Pa, będę czekać!
Szłam przez kolorowy las. Wszędzie było pełno malin i kolorowych liści… nagle coś przebiegło koło mnie. Był to nieznajomy wilk. Zatrzymał się i dziwnie na mnie spojrzał. Podszedł do mnie.
- Jak się nazywasz? – spytał
- Yyyy… Nikoyaka – odpowiedziałam
- Jesteś nowa? – znów spytał
- Taak, a skąd wiesz?
- Mieszkam tu długo i znałem lub znam każdego wilka. To ja ci przysłałem Amai. Można powiedzieć, że widzę przyszłość i jestem twoim przewodnikiem. Nikt, oprócz ciebie, mnie nie widzi. Jestem duchem. Nazywam się, nazwałem się Kyomu.
- Aha. Możesz do mnie mówić Nika. Cieszę się, że kogoś poznałam, gdy wyłoniłam się z…
- Tak, tak wiem. Z wody. Niczym się nie przejmuj. W najbliższym czasie poznasz Alphę i Bethę watahy na, której terenie jesteś. A teraz wróć do Amai.
- Dobrze panie Kyomu.
Wróciłam do Amai. Wskoczyłam do niej, do wody i zaczęłam pływać. Nagle kogoś zobaczyłam…


(Mixi? Dokończysz?)

Pierwszy członek! Nikoyaka!


Witamy serdecznie i życzymy dużo frajdy z opowiadań!

Wataha otwarta!

Zapisy do watahy uważam za otwarte! Wszystkim nowym członkom życzymy durzo radości, satysfakcji i dobrej zabawy!
 ~Alpha Argona i Betha Mixi

Początek Watahy - Na nowym terenie

  Wadery z trudem przedzierały się przez pająki. Wtedy zobaczyły drzwi z napisem "Exit". Był tylko jeden problem: całe drzwi były obsiadnięte przez pająki. Wadery odpychały pająki by jak najszybciej dostać się do tajemniczych drzwi. Wtedy pająki zaczęły atakować. Wilczyce broniły się ostatkami sił. Były już 2 metry od drzwi. Zaczęły odpychać pająki z niesamowitą siłą. Wtedy ta pierwsza, o czerwonych oczach pchnęła drzwi. Wbiegła szybko w otwarte przejście. Sekundę za nią wbiegła ta druga. Obie zobaczyły piękną polanę.
  - Uff... Wydostałyśmy się... - westchnęła szaro-biała wadera
  - Tak, ale gdzie jesteśmy? - zapytałam czarna wilczyca
  Obie rozejrzały się dokoła. Drzewa, drzewa, drzewa... i drzwi. Drzwi, które nie mogły donikąd prowadzić. Stały dokładnie na środku polany. Nad nimi wisiał neon z napisem "Exit".
  - Nie wiem, ale ważne, że nie jesteśmy TAM.
  - Racja - odparła starsza wadera - Czujesz to co ja?
  - Co? - spytała młodsza
  - Jakby jakaś zjawa polatywała wokoło. naprawdę nie czujesz?
  - Nie...
  Czarna wadera spojrzała gwałtownie w lewo. Zobaczyła coś, czego nie mogła dostrzec młodsza wadera. Skoczyła gwałtownie w las. Druga wadera skoczyła za nią wołając ją po imieniu:
  - Argono!!
  Ale ona nie zatrzymała się. Dalej pędziła. Pędziła nawet wtedy, gdy z gęstwiny drzew wyłoniła się góra. Potem pod górę. Wciąż szybciej, szybciej, szybciej.
  Wreszcie przed nimi pojawił się złoty akropol, do którego prowadziły długie schody.
  - Argono, gdzie jesteśmy? - spytała szara wadera
  - To Olimp - odpowiedziała Argona
  - Olimp?
  Czarna wilczyca nie odpowiedziała. Czekała. Po chwili na schodach pojawiła się młoda wadera, której jedna łapa miała skarpetkę we wszystkich kolorach tęczy. Argona ukłoniła się jej. Widząc to druga wadera uczyniła tak samo.
  - Witajcie, Argono i Mixi, siostry mroku - powiedziała śpiewnym głosem nieznajoma
  - Witaj, pani Iris - odpowiedziała Argona
  - Witaj, pani Iris - powtórzyła Mixi
  -  Rada was oczekuje - powiedziała Iris i odwróciła się przodem do schodów
  - Chodźmy - szepnęłam do Mixi - Musimy porozmawiać z Zeusem.
  - Z kim?? Z tym bogiem greckim?? - zdziwiła się Mixi
  - W pewnym sensie - wyszeptała czarna wadera - On jest wilczym bogiem... Zresztą sama zobaczysz...
  - Skąd ty to wiesz?
  - Nie wiem...
  W tym momencie przed nimi otworzyły się wielkie, złote drzwi. Obie zamilkłyśmy i weszłyśmy do środka. Iris została na zewnątrz.
  Pomieszczenie, w którym się znalazłyśmy miało kształt prostokąta. Przy bocznych ścianach stało po 5 olbrzymich tronów, a przy środkowej 2 największe. Wszystkie siedzenia były zajęte przez monstrualnych rozmiarów wilki.
  Małe wadery skłoniły się przed "bogami".
  - Przyszłyśmy, panie na twoje wezwanie - powiedziała głośno Argona - lecz nie znamy jego przyczyny.
  - Wezwałem was, córki mroku - powiedział największy z wilków: Zeus - by oddać wam w posiadanie ziemię należącą do waszego rodu.
  Wadery spojrzały po sobie. Porozumiały się bez słów.
  - Czy ziemię naszego rodu nie dostały się pod władzę Watahy Światła?
  - Nie całkiem. Święte ziemie zostały ukryte przez waszego ojca przed niegodnymi jej posiadania - odpowiedziała Atena
  - Przez ostatnie lata opiekowaliśmy się terenem watahy - powiedziała Hera
  - A teraz skoro tu przybyłyście chcę oddać ją pod waszą opiekę - dokończył Zeus - Niniejszym mianuję ciebie Argono Alphą watahy, a ciebie Mixi Bethą. Od teraz wszystkie tereny od Tartaru po Olimp należą do was.
  Wadery znów się skłoniły i bez słowa wyszły. Do granic boskiej części Olimpu odprowadziła nas Iris.
  - Powodzenia - szepnęła jeszcze na koniec i zniknęła.
  - O co tu chodzi? - spytała Mixi Argony
  - Anthitei mi powiedział o utajonym dziedzictwie naszych przodków. Dostosowałam się do jego zaleceń. Może bez małych szczegółów. Na przykład raził mi bym nazwała Zeusa "Starym Prykiem" lub "Dziadkiem Gromem".
  W tym momencie w ziemię obok mnie uderzył piorun.
  - A teraz mówi, że to Zeus się mści. Myślę, że to początek pięknej przyjaźni z "bogami".
  - Nieważne. Skoro teraz wataha należy do nas powinnyśmy szukać członków.
  - Racja. Zwołajmy wilki z okolicy.
  Donośnie zawyłyśmy razem oświadczając nabór do watahy.

Początek watahy - Prolog

  Korytarzem biegły dwie wadery. Pierwsza starsza o czarnym futrze i pewnych jaskrawo-czerwonych oczach. Druga młodsza o szaro-białym futrze i przenikliwym spojrzeniu. Z trudem łapały oddech. Co chwila spoglądały za siebie na pusty betonowy korytarz.
  Mijały rzędy zamkniętych drzwi o nieregularnych numerach. 110,  13, 67, 1556, 28, 1. Jednak nie miały zamiaru tam wchodzić. Wiedziały, że każde z tych drzwi zaprowadzi je w to samo miejsce: mały kwadratowy pokoik.
  Wtem prwd nimi w korytarzu coś się poruzsyło. z ciemności wyłoniły się pająki. Ale nie takie normalne, małe jak ziarnko grochu. Nie, te były wielkości małego psa.