30 listopada 2013

Skaza odchodzi!

  Szłam przez Las Eteru. Panował tu spokój. Wtem z zarośli wyskoczyła na mnie łania. Ledwo zdążyłam odskoczyć. Zaraz po niej zauważyłam lecącą Laurel. Wadera wpadła na mnie. Przewróciłyśmy się.
- Co ty robisz?? - zaprałam poirytowana
- Gonię zwierzynę, a ty? - odpowiedziała tym samym tonem - Przez ciebie mi umknęła!
  Spojrzałam na nią gniewnie. Ona na mnie i... w tym samym momencie się roześmiałyśmy.
  Na ten moment z krzaków wyszedł Skaza. Spojrzał na nas smutno. Od razu umilkłyśmy.
- Co się stało? - spytała Lauerel - czemu jesteś smutny?
- Muszę odejść - odpowiedział basior - Wybaczcie, ale nie potrafię się tu odnaleźć. Przepraszam, że zabrałam wam czas na przyjaźnienie się ze mną. Na polowanie. Będę Was odwiedzać. Żegnajcie.
  Odwrócił się i zaczął biec.
- Skaza... - Laurel chciała pójść za nim, ale ją powstrzymałam.
- Niech idzie, jeśli musi... - odparłam odwracając się tyłem do kierunku, w którym odszedł Skaza.
<< powrót

29 listopada 2013

Od Argony

  Obudziłam się w jakiejś jaskini. Było mi ciepło. Ktoś przykrył mnie kocem. Spróbowałam wstać, ale byłam jeszcze zbyt słaba. Upadłam z powrotem na posłanie. Leż, jesteś bardzo osłabiona. Oznajmił czyjś głos. Ujrzałam nad sobą pysk... właściwie nieznanej mi wadery.
- Kim jesteś? - spytałam
- Jestem Pink - uśmiechnęła się - Co się stało? Straciłaś przytomność.
- Miałam wizję, w której Tenshi był jeszcze szczeniakiem. Widziałam jak zginął jego młodszy brat i jak on zginął...
-  Kim jest Tenshi?
- Tenshi to syn jednego z moich przodków, Alph tej watahy - odpowiedziałam - Został pozbawiony oczy, przez co jego duch pozostał na ziemi. Potem zmienił się w demona...
(Pink?)

27 listopada 2013

Konkurs na Szamana!

Tak wiem, że przed chwilą zakończył się poprzedni konkurs, ale w watasze nie mamy jeszcze żadnego Szamana. A znając życie będzie potrzebny... Mamy za to aż 4 zielarzy, chcących zostać Szamanem. Ogłaszam więc dla nich konkurs na najlepsze opowiadanie o tworzeniu i zastosowaniu jakiegoś wywaru. Oceniane będą: długość, pomysłowość, wykonanie, ortografia i interpunkcja (itp.) oraz polot twórczy. Prace należy do mnie wysyłać na jeden z adresów podanych w zakładce "kontakt" do 6.12.13. Powodzenia!
~ Wasza Alpha Argona

Konkurs!

Ostateczne rozstrzygnięcie konkursu! Z głosów wynika, że wygrał sztandar 2, 3 i 4. Jako wasza kochana Alpha mam ostateczny głos w tej sprawie i:

2 Miejsce przyznaję... Maggie! Za sztandar numer 4. Gratulacje!

3 Miejsce wędruje do... Mixi! Za sztandar numer 3.

Pozostali otrzymają nagrody pocieszenia.

Od Matta do Nikoyaki

(c.d. tego)
- Jak chcesz to możesz iść...- oświadczyłem po czym ruszyliśmy.
Z początku myślałem, że Burg.. Burn.. będzie się ociągałem, ale okazało się, że był dość szybki. Jednak szukanie Mixi nie było już tak przyjemne.. nigdzie jej nie było..
- A może już wróciła do watahy?- podsunąłem..
- Może..
- Nawet jeśli nie to spójrz - wskazałem na słońce - niedługo zrobi się ciemno... musimy wracać...
- Zgodzę się...
Ruszyliśmy z powrotem na tereny... okazało się, że wadera doszła chwilę przed nami, ulżyło mi. Ponieważ było ciemno postanowiłem odprowadzić Nikoyakę. Zatrzymaliśmy się przed jej jaskinią.
- To.. Burn.. Burg... z kim zostanie?- zapytałem.
- Hm.. nie wiem..
-Może go zapytamy?
-Może..
-Hej Burn... - stworek podszedł do mnie bliżej - z kim zostajesz, z Niją, czy ze mną?

(Nija?)

Od Maggie do Leona

Od Maggie do Leona

- To trudna sprawa … bez urazy! – powiedziałam.
- Spoko – odpowiedział.
Przystanęłam. Pomyślałam ,, Nie to nie może się wydać! On nie może się o tym dowiedzieć! ‘’
- Nie wierzysz w miłość, czemu się pytasz? – zapytałam.
- A tak tylko chcę wiedzieć – odparł.
- Ktoś czeka na twój pierwszy krok, ale boi się przyznać że coś czuje – powiedziałam nerwowo. Czułam się niezręcznie.
- Aha – odparł z zaskoczeniem.
- Nie wiedziałem, czy może wiesz, no przypuszczasz kto to? – zapytał nagle.
- Pasuje do ciebie wilczyca o łagodnym charakterze. No… ktoś na pewno będzie cię kochał, ale nie wiem kto… Ktoś będzie cię kochał bardzo i już kocha – powiedziałam zawstydzona, ale nie okazywałam tego.
- To… to jak będziesz wiedziała to powiedz – odpowiedział.
- To chodźmy do… do… nad wodospad! Tam o tym pogadamy – odparłam nagle, nie wiedząc co mówię. Poczułam się… no, nie, nie wiem! Okropnie!
Ruszyliśmy nad wodospad podziwiając widoki. Wyczuwałam, że on też czuje się niezręcznie.
- Coś cię denerwuje? – spytałam.
- A czemu tak uważasz? – spytał zdziwiony.
- Bo to wyczuwam – odparłam.
- No to… to co powiedziałaś, w watasze jest mało wilków o łagodnym charakterze, kto to może być? – zapytał bardzo zamyślony i przygnębiony.
- Sam musisz odnaleźć tego kogoś – powiedziałam i pobiegłam pędem – dla zabawy. Leon też pobiegł. Przypomniały mi się chwile, gdy biegałam tak z siostrą – wspomnienia z dzieciństwa … Wtedy ujrzałam wodospad. Biegłam szybciej i szybciej. Wbiegłam na krawędź i wskoczyłam do wody, Leon też to zrobił, ale nie wiem dlaczego. Wynurzyłam głowę i otrzepałam ją.
- I co, jak było? – zapytałam.
- Extra! – krzyknął.
Wyszliśmy i skakaliśmy do wody. Robiliśmy piruety, beczki … i te inne, to było extra!
- Dzięki za ten czas ! Taki miły … dzięki ! – podziękowałam i objęłam Leona – tak odruchowo! Nie wiem jak to zrobiłam!
- Ja również dziękuję – odpowiedział z uprzejmością.


( Leon ? )


26 listopada 2013

Od Masami

- Violu! Idę na spacer!
- Dobrze, tylko wróć przed zmierzchem.
- Paa. Kuri, idziesz ze mną?
- Nie. Bawię się z Pegazem.
- No dobrze, pa Kuri!
- Pa, pa.
  Wysłam z nory. To drugi albo trzeci raz... Tak trzeci, kiedy idę na spacerek. Idę tą drogą co ostatnio.
- Ale się zmęczyłam - usiadłam na kamieniu
  Zjadłam sobie trochę prowiantu, którego wcześniej dała mi ciocia. Posłam dalej. Spotkałam jakiegoś wilka, Przestraszyłam się.
- Ooo, zauważyła mnie.
- Poczekaj - krzyknął nieznajomy głos - Nazywam się Alikki. A ty?
- Ma... Masa... Masami - wykrztusiłam
(Alikki?)

Od Leona do Maggie

(c.d. tego)
  Poszedłem z Maggie. Uspokoiłem się.
- Czemu byłeś taki zły? Znaczy, wiem że Mixi coś zrobiła, ale co takiego? - zapytała
- Ach... szkoda mówić... Chyba nie wierzę już w miłość... Powiedz szczerze... Czy ty w nią wierzysz?
- W co? W miłość?
- Tak... Bądź szczera.
- Wierzę... Przecież jestem swatką...
- Więc powiedz mi czy ktoś na mnie czeka, czy ktoś się mną interesuje, kto pasuje do mnie... Czy ktoś będzie mnie kochał?
(Maggie?)

25 listopada 2013

Od Nikoyaki do Argony

(c.d. tego)
- Jesteś ranna? - zapytałam się Argony. Nie odpowiedziała.Wyglądała jakby... straciła wszystkie siły...  - Nieeeee! Argono! Nie rób nam tego! - popłynęła mi łza po policzku. - Na co czekacie? Trzeba znaleźć Mixi.
- Mam pomysł! - powiedziała Pink - Zanieśmy ją do mojej nory. Jest niedaleko. Potem wy pójdziecie znaleźć Mixi.
- Dobry pomysł! Co ty na to? Matt? - zapytałam
- No dobra, mogę pójść.
  Zanieśliśmy Argonę do nory Pink. Choć było to bardzo trudne.
- Chodźmy poszukać Mixi - powiedział Matt
- Narka - poodwiedzałam do Pink - Zaopiekuj się nią
   Poszliśmy szukać. Znaleźliśmy się w lesie. Zabłądziliśmy.
- Matt... Co robimy?
- Nie wiem... Może znajdźmy jakieś miejsce, gdzie będziemy mogli odpocząć...
- Dobra - odparłam i poszliśmy szukać tego miejsca
  Nagle:
- Ała - ukłułam się - Coś wlazło mi w łapę. Strasznie mnie boli.
  Łapa zaczęła mi puchnąć.
- Co robić... Co robić... - myślał Matt - Przecież nie mogę cię tu zostawić...
- Patrz! - wykrzyknęłam - Jaki słodki! Chodź tutaj!
  Podszedł do mnie mały, przyjazny stworek.
- Jak masz na imię? - zapytałam
- Jestem Burg, Burn Burg, a ty?
- Nikoyaka, mów mi Nija.
- Nija - powtórzył jak echo - A ty?
- Ja? Matt.
- Bardzo ładną masz dziewczynę...
- To nie jest mój chłopak - zaprzeczyłam gwałtownie
- Aha - odpowiedział Burn - Widzę, że się zraniłaś. Pomogę ci.
  Wziął moją łapę i w mgnieniu oka wyzdrowiała.
- Dziękuję - powiedziałam oglądając ją ze wszystkich stron
- Musimy już iść - oświadczył Matt
- Pójdęz wami - powiedział Burn
(Matt?)


Od Mixi do Percy`ego

C.D.tego

- Dobra, sorry - powiedziałam. - Tyle że to wygląda jak...
Chciałam powiedzieć "wybryk głupiego szczeniaka" , ale nie przeszło mi to przez gardło. Przecież był wtedy szczeniakiem.
- Co, co chciałaś powiedzieć? - Zapytał.
- Nic, nieważne - mruknęłam.
Spojrzał na mnie podejrzliwie i powiedział:

(Percy?)

Od Laurel do Skazy

(c.d. tego)
- Nie dziękuję. - Powiedziałam zmęczona jego zachowaniem.
- Skoro nie to nie. - Powiedział.
- Mam Ciebie dość. Głupim pomysłem było odprowadzanie Cię po watasze. Myślałam, że jesteś inny. Nawet już nie wiem co myślałam. - Krzyknęłam.
- Bardzo mi przykro mości pani. - Powiedział wrednie.
- Daj znać kiedy się uspokoisz.
- Już. - Powiedział po chwili.
- Dobrze. Chodźmy coś zapolować. Zgłodniałam.
(Skaza?)

24 listopada 2013

Od Skazy do Laurel

(c.d. tego)
- To tylko jeden spośród miliona. Zapewniam. - warknąłem udawanym, słodkim głosikiem. Laurel nie odpowiedziała.
- Chodźmy zapolować - zaproponowałem, lecz ona dalej milczała.
- Obrażasz się na mnie? - syknąłem. - Nie znasz moich możliwości... - dodałem, kiedy nie usłyszałem odpowiedzi. - A teraz chodźmy. Mam wiiiilllczy apetyt. - krzyknąłem i ruszyłem do lasu. - Nie idziesz?
- Tymi wrzaskami wszystko wypłoszyłeś. - oznajmiła znudzonym głosem.
- Założysz się, że coś upoluję?

(Laurel?^^)

od Percy`ego do Mixi

C.D.tego


- Tak... Tylko, że zastanawiam się... rodzina w moim życiu nigdy nie była czymś dobrym. Matka się puszczała po mieście, zostawiła mnie samego, ojca w życiu nie znałem...
- Bywa...
- A na domiar złego twierdzili, że ja jestem czarną owcą. - Prychnąłem i kontynuowałem. - Kiedyś nawet zmierzyłem mamie IQ, dowiedziałem się tyle, że "nie zlokalizowano".
Słyszałem jak Mixi zdusiła śmiech.
- Bawi cię to?

(Mixi?)

Od Sheere do Alikki

(c.d tego)
Zastanowiłam się chwilę. 
- Jestem Sheere. Jestem dwuletnią waderą, której rodzina została dość daleko. - mówiłam przeciągle - Co mam mówić?
- Kim jesteś w watasze, kogo znasz, kogo lubisz, w kim się podkochujesz, co robisz wieczorami, na którym boku śpisz! Cokolwiek!
- Więc jestem zielarką dążącą do posady szamanki. Śpię na brzuchu, a przed snem - wieczorem, lubię patrzeć na księżyc odbijający się w tafli jeziora. Trudno jest opowiadać o sobie, bo trudno znaleźć i znać swoje cechy. - spojrzałam na waderę - Może tobie się to lepiej uda?

(Alikki? Czekam)

Uwaga!

Dzisiaj światowa premiera 4 sezonu "My little pony: Przyjaźń to magia"!
Serdecznie zapraszam do oglądania!

23 listopada 2013

Od Argony - Tenshi

"Jestem w ciemnym lesie. Obok mnie stoją dwa małe wilczki. Jeden czarny, drugi brązowy
~ To co robimy?  ~ pyta jeden
~ Nie wiem ~ odpowiedział ten drugi ~ Spytaj Tenshiego ~
~ Chodźmy nad Styks ~ wbrew woli poczułam jak mój pysk się porusza ~ Może być ciekawie ~
~ Nad Styks? ~ zapytał z niedowierzaniem brązowy wilczek ~ Ale to niebezpieczne ~
~ A tam od razu niebezpieczne ~ czarny szczeniak machnął łapą ~ Nie przesadzaj, Kaze... ~
  Po tych słowach śmiało ruszył w stronę, gdzie płynęła rzeka. Poszłam za nim. Basiorek nazwany Kaze, podreptał za nami. Wkrótce byliśmy już na miejscu.
~ Berek! ~ krzyknął czarny wilczek, klepiąc mnie w ramię i zaczął uciekać
~ Oż ty mały Demonie! ~ krzyknęłam i pobiegłam za nim
~ Akuma! Tenshi! Zaczekajcie! ~ wrzasnął Kaze skacząc w naszą stronę
  Bawiliśmy się tak dobre pół godziny, gdy nagle z lasu za naszymi plecami  wyłoniło się sześć Dademonów, na których grzbietach siedziało jedenaście goblinów.
  Z najbliższego na ziemię zeskoczył wysoki (jak na goblina)stwór. Potem z wierzchowców zeskoczyli pozostali.
~ No proszę, proszę ~ zakpił ~ Kogo my tu mamy? Dzieci Aplhy, małe Alphiątka ~
  Pozostałe gobliny zarechotały
~ Uciekajcie ~~szepnęłam do szczeniaków, moich braci
~ Ale... ~ zaprotestował Akuma, ale mu przerwałam
~ Dam sobie radę. Lećcie! ~
  Maluchy zaczęły powoli się wycofywać.
~ A wy dokąd? ~ warknął goblin
  Jego kamraci odcięli nam odwrót. Nie było nadziej.
~ Czego od nas chcecie? ~ zapytałam dumnie
~ Patrzcie, książę się znalazł ~ ironizował przywódca zgrai ~ Nawet osaczony udaje ważniaka ~
  Znów rechot potworów.
~ Powiem wam, czego chcemy ~ spoważniał goblin ~ Nasz Pan kazał nam was przyprowadzić ~
  W tym momencie rzuciła się na nas cała dziesiątka potworów. Poczułam tępe uderzenie w głowę i przed oczami była tylko ciemność.

***

  Obudziłam się w zimnej i wilgotnej celi. Obok mnie leżeli moi bracia. Wstałam na chwiejnych łapach. Głowa mi pękała od uderzenia goblina. Miałam gwiazdy przed oczami. Mimo to obeszłam starannie pomieszczenie w poszukiwaniu wyjścia. Żadnego nie znalazłam.
~ Tenshi? ~ usłyszałam głos Kaze ~ Gdzie jesteśmy? Gdzie mama? ~
  Och Kaze... mój malutki... Dlaczego musisz przez to przechodzić?
~ Nie ma mamy. Wyszła na chwilę ~ odpowiedziałam nie patrząc na niego ~ Niedługo wróci. Śpij spokojnie ~
~ Zimno mi Tenshi... ~
~ Położę się obok ciebie i będzie nam cieplej, dobrze? ~
~ Yhy ~ zgodził się mały wilczek
  Położyłam się obok niego i przytuliłam. Akuma, ujrzawszy to, bez słowa położył się po drugiej stronie Kaze'go. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie, aż nie zbudził nas szczęk zamka.
~ Co to Tenshi? ~ spytał brązowy wilczek
~ To... tylko pan, który zaprowadzi nas do mamusi ~ odpowiedziałam
  Akuma pokręcił smutno głową, ale nic nie powiedział. Goblin podszedł do nas i skłonił się kpiąco.
~ Proszę za mną, szanowni goście ~ wymówił to zdanie tak nieuprzejmie, jak tylko potrafił ~ POkażę wam drogę ~
  Niemniej odpowiedziałam mu układnie:
~ Dziękujemy za zaszczyt jaki nam wyświadczasz ~ skłoniłam lekko głowę ~ Chętnie skorzystamy z twojej oferty ~
  Potwór pokraśniał ze złości, ale kazał nam tylko iść za sobą. Kątem oka ujrzałam, że kilka metrów za nami podąża dwóch uzbrojonych po zęby goblinów. 
<Obstawa, tak?> pomyślałam
<Na to wygląda> odpowiedział Akuma w moich myślach <Co robimy?>
<Na razie nie jesteśmy w stanie zrobić nic> odparłam <Potem się zobaczy>
  Znów umilkliśmy. Na końcu korytarza widać było już olbrzymie, czarne wrota. Gdy tylko do nich podeszliśmy otworzyły się ze skrzypnięciem. Zobaczyliśmy olbrzymią salę, bogato zdobioną w obrazy przedstawiające sceny z bitew oraz porwane proporce przegranych wrogów. Z przykrością wśród nich zauważyłam kilka proporców znanych mi rodów.
~ A oto i nasi goście! ~ powiedział ktoś głębokim, gromkim głosem ~ Synowie Hitariego i Kagayaki. Jakże miło was widzieć ~
  Ujrzeliśmy jak z tronu na przeciwległym końcu sali podnosi się czarna postać odziana w cień i zaczyna iść w naszym kierunku.
~ Kim jesteś i czego od nas chcesz? ~ krzyknęłam
~ Nie wiecie kim jestem? ~ przesadnie zdziwił się basior ~ Ojczulek nie mówił wam o Vetharcie, którego upokorzył i wygnał z watach. Nie? Jaka szkoda... ~
  Wilk był coraz bliżej. Dało się już dostrzec jego piękne rysy wypaczone przez wyraźną skłonność do okrucieństwa. Na ustach miał diaboliczny uśmiech. W oczach szaleństwo.
  Niespodziewanie Kaze skoczył w jego stronę.
~ Gdzie jest mamusia i tatuś! ~ krzyknął uderzając Vethatra małymi łapkami
  Ten spojrzał na niego wyniośle. Wykonał szybki ruch łapą. Mały zakwilił i upadł na posadzkę w kałuży krwi. Jego ciało jeszcze przez chwilę wstrząsane było konwulsjami, potem do końca znieruchomiał.
  Akuma i ja patrzyliśmy na to jak zahipnotyzowani. Dokładnie widzieliśmy jak mały biegnie ku czarnemu basiorowi, dokładnie słyszeliśmy jego krzyk  i widzieliśmy jak Vethart wyrywa serce naszemu bratu. Jak Kaze upada z wyrazem zdziwienia na pyszczku. Jakby się pytał "Dlaczego?". Nie mogłam dłużej po prostu stać i czekać na to, co się wydarzy.
~ Ty potworze ~ wysyczałam i skoczyłam na wroga w powietrzu przemieniając się w demona
  Zaatakowałam go, ale z łatwością odparł wszystkie moje ataki. Potem chwycił mnie zębami za skrzydło i pociągnął mocno. Coś chrupnęło i zawyłam z bólu. Upadłam na ziemię. Czułam jak lepka, ciepła ciecz spływa mi po plecach. Akuma wydał stłumiony okrzyk.
~ Tenshi, twoje skrzydło... ~
  Ale ja już wiedziałam co się stało. I wiedziałam, że to jeszcze nie koniec.
~ Takiś hardy, młokosie? ~ syknął Vethart ~ Już ja cię nauczę rozumu. Straże! zaprowadźcie ich do sali tortur! ~ 
  Dwa gobliny podeszły do nas od tyłu i mocno chwyciły w łapy. Słyszałam jak Akuma się szamoce, ale wiedziałam też, że to na nic. I tak mu się nie uda.
  Zostaliśmy zaniesieni kilka poziomów w dól. Położyli mnie na jakiejś dziwnej maszynie, a brata wsadzili do klatki.
  Ostatnie  co świadomie rozpoznałem to pochylony nade mną wykrzywiony w paskudnym uśmiechu pysk Vedharta.
  Potem poczułem ból, straszniejszy niż da się to wogle wyrazić. Ból odbierający zmysły. Wtedy wołałem do bogów o ratunek, o ulgę w bólu, o śmierć. Ale oni obojętnie przyglądali się mojemu cierpieniu. Właśnie wtedy ich znienawidziłem. I nienawiść ta cały czas we mnie wzrasta...

***

Gdy się obudziłem nie widziałem nic. Cały czas czułem ból, ale nie był on już tak potężny jak przedtem. Ze zdziwieniem odkryłem, że wiem jak wygląda świat wokół mnie, mimo iż nie mam oczu. Rozejrzałem się. Zauważyłem, że unoszę się pięć centymetrów nad moim ciałem.
<Więc nie żyję> pomyślałem. Przyłapałem się na oczekiwaniu na odpowiedź od Akumy. Ale on przecież żył. Stał w klatce z przerażeniem wpatrzony w moje zmasakrowane ciało.
<Jego też to czeka> pomyślałem smutno <A ja nie mogę mu w żaden sposób pomóc... Umrze w samotności>
~ Teraz pozostał młodszy braciszek ~ usłyszałem kpiący głos mojego zabójcy ~ Bierzmy się do roboty...~
  W tym momencie do sali wpadł oddział czarnych wilków. Vethart zamarł w połowie drogi. Odwrócił się w ich stronę.
~ Witam, witam. Szanowni koledzy... ~ uśmiechnął się czarująco ~ I rzecz jasna koleżanki. Niestety jestem trochę zajęty, więc może... ~ 
~ Nie udawaj Vethart ~ warknęła jakaż wadera występując przed szereg ~ Wiesz po co tu przybyliśmy. Oddaj nam chłopców po dobroci, albo odbierzemy ich siłą ~
~ Przykro mi, ale nie mogę wam ich, a właściwie go, oddać ~ basior nie przestawał się uśmiechać ~ Jest mi jeszcze potrzebny ~
~ Kisama, co im zrobiłeś ~ ujrzała moje ciało. Oczy zwęziły się jej w cienkie szparki ~ Gotuj się na śmierć, Vetharcie! ~
  Skinęła na swoich towarzyszy. Ci zamknęli oczy i zaczęli cicho coś recytować. Sama również zamknęła oczy.
~ Zamierzacie mnie zagadać na śmierć? ~ zarechotał wilk ~ A może się modlicie?~
  Przez wilki zaczęły przepływać czerwone fale energii i wnikać w ciało przywódczyni. Wybawcy zaczęli recytować coraz szybciej. Fale energii przepływały już co sekundę, co pół! Praktycznie nie dało się ich ujrzeć!
  Vethartowi nieco zrzedła mina.
  Wreszcie przywódczyni czarnych wilków otworzyła oczy, teraz barwy krwi. Wokół niej zawirowała szkarłatna energia. Pomknęła w stronę wroga i... ŁUP! Rozbłysk czerwonego światła. 
  Potem ujrzałem konającego Vetharta i pochyloną nad nim waderę. Szeptał jej coś na ucho. Podleciałem bliżej, żeby to usłyszeć.
~ ... i ty przeciw mnie, Shiken? Moja córko? ~
~ Ja nie mam ojca ~ odpowiedziała z kamiennym pyskiem i wbiła nóż w pierś... ojca.
  Po czym odwróciła się do  towarzyszy. Rozkazała im uwolnić Akumę, zabrać moje ciało i odnaleźć ciało Kaze'go. Po czym wyszła. A chwilę po niej wszystkie wilki. Zostałem sam..."
  Gdy się obudziłam było już po wszystkim. Martwe Salamandry leżały na polanie. Nija i dwa nowe wilki rozmawiały ze sobą. Widziałąm ich jak przez mgłę.
  Pierwszą osobą, która mnie zauważył była, rzecz jasna, Nikoyaka.
- Argono! Chodź tu! - krzyknęła Nija, a gdy nie ruszyłam się z miejsca zawołała jeszcze raz Argono, no chodź!
  Gdy i i tym razem nie ruszyłam się z miejsca, zniecierpliwiona zaczęła iść w moim kierunku. Za nią poszli pozostali.
- Co ci się stało? - spytała  - Jesteś ranna?
  W tym momencie świat wokół mnie zawirował. Poczułam jak resztki sił ulatująze mnie, jak z dziurawego materaca. Ujrzałam przerażony pysk wadery i osunęłam się w ciemność...

(Nikoyaka, Matt, Pink? Dokończycie?)

Od Laurel do Skazy

- To może co chcesz zobaczyć najpierw? - Spytałam.
- Może jakieś spokojne miejsce? - Zaproponował.
- To chodź. - Zaprowadziłam go na Polanę Pana.
- I co ty na to? - Spytałam.
- Może być. - Burknął.
- Ty to masz problemy. - Stęknęłam.
(Skaza?)

Od Skazy do Laurel

- Często się mylę. - uśmiechnąłem się tajemniczo.
- To znaczy? - skrzywiła się wadera.
- Dowiesz się w swoim czasie. - odparłem monotonnie i ber emocjonalnie, czyli jak zwykle.
- To skoro mamy już z głowy sprawę salamander, przejdziemy się do lasu? Jesteś nowy, więc mogę cie oprowadzić. - zaproponowała.
- Z niezmierną przyjemnością! - burknąłem. Wadera zmarszczyła czoło.
- Coś ci się nie podoba?! - warknęła.
- Skądże ten pomysł?
- No nie wiem? Może przez ten twój ton.
- Wybacz Milady! - wykrzyknąłem i pocałowałem ją w łapę.
- Zastanowię się. - fuknęła.
- Błagam!
- No to chodźmy milordzie. - westchnęła, po czym ruszyłem za waderą.

(Laurel?^^)

Od Alikki do Sheere

C.D. tego


- No to Sheere, chcesz się przejść?
- W sumie mogę.
Zaczęłyśmy chodzić po terenach, w sumie miło mi się z nią rozmawiało.
- Hm.. ok, to może opowiesz mi coś o sobie? Jeśli chcesz, nie zmuszam.

 (Sheere? Sorka, że dopiero teraz :P)

22 listopada 2013

Mamy zwycięzcę!

Wygrywa sztandar Argony! To trochę smutne, że wygrała Alpha, ale cieszę się, że braliście udział i głosowaliście! Z racji remisu na pozostałych miejscach odbędzie się drugie głosowanie, które zdecyduje kto zajmie 2 i 3 miejsce.

Uwaga!!

Jak wiec nasza wataha cały czas się rozwija. Otóż dzisiaj doszło do przełomowego odkrycia: stworzyłam nowe formularze wilków, towarzyszy oraz opowiadań! Znajdują się w zakładce "Dołączysz?". Zapraszam do korzystania.
Wasza niesamowicie inteligentna Alpha        
Argona

Od Laurel do Skazy

Nie posłuchałam go. Nabrałam powietrza w płuca i dmuchnęłam na Salamandrę tak chłodnym powietrzem, że momentalnie zamarzła.
- I co ty na to? - Spytałam Skazę.
On podbiegł do salamandry i rozbił ją w drobny mak.
- Może nie jesteś aż tak słaba jak uważałem. - Powiedział.
- Dziękuję. Przeprosiny przyjęte.
(Skaza?)

Od Skay do Laurel

(c.d. tego)
- No widzisz. - powiedziałem. - Następnym razem się dwa razy zastanów, zanim coś powiesz. - dodałem. Wadera spojrzała na mnie z niemiłym zdumieniem.
- Jestem Laurel. - przedstawiła się już łagodniej, po chwili ciszy.
- Laurellll... - powtórzyłem przeciągając literę L.
- Ale możesz mi mówić La.
- Skaza. - również krótko rzekłem -  A więc, La, uważaj. - spokojnie powiedziałem.
- yyy... Na co?
- Za tobą stoi Salamandra. - oznajmiłem. Wadera spojrzała na mnie jak na wariata, ale gdy poczuła na sobie podmuch, odwróciła się szybko i głośno warknęła na płaza. Również wstałem i pokazałem kły.
- Co na to twoje medytacje?! - krzyknęła.
- Kiedy medytuję, muszę się wsłuchać, a teraz słyszę jedynie krzyki.
- Wiesz o co mi chodzi!
- Nie ruszaj się, to może sobie pójdzie.

(Laurel?)

Od Laurel do Skazy

(c.d tego)
Zauważyłam jakiegoś medytującego basiora. Szybko do niego podbiegłam.
- Co ty robisz? - Warknęłam.
- Nie widać? - Spytał spokojnie. - Pomagam wam.
- Widać. Medytować to ty sobie możesz w jaskini. - Prychnęłam. - Teraz nam...
Nie skończyłam bo jedna z salamander padła na ziemię.
- No widzisz. - Powiedział.
(Skaza?)

21 listopada 2013

Od Skazy do Argony

Nic nie widziałem. To chyba przez Argonę. Jedyne co zapamiętałem to jakieś wilki. Pewnie należały do watahy... 
Usiadłem wygodnie i zacząłem medytacje. Rozmawiałem z duchami wzywałem je aby pomogły nam w walce. Sam wolałem się nie ruszać, ze względu na ich jad. Mogłem przyrządzić antidotum, ale nie było na to czasu. Wsłuchałem się w odgłosy walki i wołałem swoich patronów - Algosa i Fonosa. Przyszli i mnie wysłuchali. Jedna z salamander zaczęła się wić z bólu...

(Argona, Nikoyaka, Matt, Pink, Laurel?)

Nowy basior! To Skaza!

Inteligenty i charyzmatyczny basior. Nie wiadomo skąd pochodzi. Nie można mu zaufać, choć Argona wierzy, że odnajdzie się w tak zaufanej grupie jak nasza wataha.

Urodzinki!

Spóźnione, ale ze szczerego serca: Wszystkiego najlepszego Sheere!!!

Setka!

Mamy już ponad 100 postów! Jestem naprawdę szczęśliwa, że w ciągu tak  nasza wataha tak wspaniale funkcjonuje. Dziękuję wam... aż mi się łezka w oku zakręciła... Trzymajcie tak dalej! Powodzenia!
Wasza Alpha       
Argona

Od Laurel do Argony

(c.d. tego)
Po tym jak Argona ruszyła w swoją stronę ja poszłam w skazanym jej kierunku. Po drodze przypominałam sobie sztuki walki, których się uczyłam.
Po jakimś czasie usłyszałam przenikliwy ryk. Popędziłam w tamtą stronę.
- Kim jesteś? - Spytała jakaś wadera.
- Jestem nowa, Laurel. A ty?
- Nija. Porozmawiamy sobie później ale na razie do roboty. Mam nadzieję, że jesteś dobra w walce wręcz.
Nie ruszyłam się z miejsca.
- Dlaczego nie idziesz? - Warknęła.
- Daj mi chwilę. - Szybko wypowiedziałam formułę zaklęcia i chwilowo unieruchomiłam jedną z salamander.
(Nija?)

Od Argony od Skazy

(c.d tego)
"Miałam jeszcze coś załatwić, ale nie pamiętam co..." pomyślałam biegnąc w dalszą drogę "Kssa. Jestem pewna, że było coś ważnego" 
  Wreszcie poczułam swąd spalenizny. Zatrzymałam się raptownie.
- Co się stało? - zapytał Skaza
- Jesteśmy na miejscu - odparłam - Tam są dwie Salamandry, które trzeba ubić.
- Tylko dwie?
- Taa... a w każdym bądź razie tak mówił chowaniec Mixi, naszej Bethy.
  Nagle usłyszeliśmy krzyki.
- Chodźmy - zaproponowałam i skoczyłam do przodu
  A basior za mną. Nie ubiegliśmy pięciu metrów i naszym oczom ukazały się dwie, naprawdę olbrzymie Salamandry. Nie czekając na specjalne zaproszenie zgromadziłam wokół siebie mrok i skoczyłam w wir walki. A potem była już tylko czerwień Szału...
(Nikoyaka, Matt, Pink, Laurel, Skaza? Dokończy ktoś?)

Od Skazy do Argony

Był traktowany po królewsku i z godnością. Starszy syn Festa i Nory. Przyszły dowódca stada. Dostojny jak jeleń i dumny niczym paw. Rozsądny i szalony zarazem. Brat wszystkiego co żyje.

Co się więc stało? 

Na świat przyszedł Egzo. Kolejny potomek rodziców Skazy. Mądrzejszy, zwinniejszy, szybszy i dostojniejszy. Wszystkie obietnice więc stały się kłamstwem. Zapomnieli o Skazie, choć o nim pamiętali. On chciał zapomnieć o nich, lecz nie potrafił. Nie poddawał się. Chciał udowodnić swą wyższość.

Zabił Egza. 

Tym czynem stracił wszystko. Wszelkie wartości i stado odeszły od niegodnego następcy. 

Zimny, chytry i chciwy Król Strachu. 


* * *

- Zaraz cię złapię! - zaśmiałem się nikczemnie goniąc małego zajaca. Przycisnąłem go łapami do ziemi i zabiłem.
-Czego tu szukasz?! Nie wiesz, że nie wchodzi się na cudze tereny?! - usłyszałem głos zdenerwowanej wadery dobiegający zza pleców.
- Ładnie tak przerywać komuś w jedzeniu? - słodko spytałem.
- Ale to nie zmienia faktu, że jesz na mojej ziemi. 
Po jej słowach wstałem i obszedłem ją powoli dookoła. Nie podobało jej się to.
- Nie należysz do nas, więc albo dołączasz, albo...
- Taak. Dołączę. Z wielllką przyjemnośśścią... - powiedziałem monotonnie i tajemniczo, budząc strach, choć ona chyba nie zna takiego uczucia. - Jestem Skaza.
- Argona. - również się przedstawiła i zaczęła szybkim krokiem zmierzać na północ. 
- Na co czekasz? Rusz się. - rozkazała po chwili. Ja kilka razy machnąłem ogonem i spytałem znudzony:
- Wystarczy tyle?
- Masz iść za mną. Resztę dowiesz się na miejscu.
- Biegnę. - oznajmiłem i wysłuchałem polecenia.

(Argona?)

Od Argony do Laurel

- Na północ - odpowiedziałam - Pojawiły się tam dwie Salamandry. Nija wszczęła alarm i teraz wszyscy tam lecą.
- Aha. A kim jest Nija?
- To najbardziej irytująca wadera w całej watasze - mruknęłam - A może i na całym świecie...
- Serio? - roześmiała się wadera
- Taa... - odparłam - Jak będziesz dalej podążać w tym kierunku to wkrótce dojdziesz do celu. Ja muszę jeszcze coś załatwić.
(Laurel?)

Od Laurel do Argony

(c.d tego)
- Idę. - Ruszyłam w stronę alfy.
Szłyśmy przez las.
- Powiedz mi co umiesz. - Rzekła po pewnym czasie.
- To może zacznę od tego, że znam każdy język, czary, eliksiry i uroki też nie są mi obce. Mam wpływ psychiczny na innych. Jeśli trzeba potrafię stworzyć nawet ognistego smoka. - Spojrzałam na nią.
- Dość ciekawe moce.A masz może towarzysza?
- Tak. Zawołać ją? - Potakująco pokiwała głową. - Fay!
Po chwili była przy nas moja wielka towarzyszka.
- Jakie ona ma moce? - Spytała chyba zdziwiona Argona.
- Włada nad każdym żywiołem, iluzją oraz zna każdy język jak ja. A tak w sumie to gdzie mnie prowadzisz?
(Argona?)

Od Sheere

- AAAAAAA!!! - obudziłam się z krzykiem.
Zaczęłam dyszeć. Nie trudno się domyślić, że miałam koszmar. Usiadłam i wyjrzałam na zewnątrz jaskini.
- Co się stało? - zapytała szaro-niebieska wilczyca.
Odwróciłam się do niej i przyjrzałam podejrzliwie.
- Jestem strażniczką, nie obudziłaś mnie.
- Nic takiego. - odwróciłam głowę.
- Nie każdy budzi się z krzykiem, coś ci się musiało stać.
- Czemu jesteś taka dociekliwa? - spojrzałam się na nią pretensjonalnie.
- Moim obowiązkiem jest chronienie wilków. Powiedz, bo wiem, że coś ci jest.
- Do czego chcesz sprowadzić tą rozmowę?
Powiał zimny wiatr. Wilczyca błyskawicznie skierowała swój wzrok w prawo.
- Coś tam jest... - szepnęła.
(Natei?)

20 listopada 2013

Od Argony do Laurel

 Zamyśliłam się.
- Umiesz walczyć? - zapytałam waderę
- Tak, ale nie jestem w tym zbyt dobra...
- Nieważne... Przyda się każda para łap - stwierdziłam - Chodź.
  Skoczyłam w las. Odwróciłam się jeszcze?
- Idziesz cy nie?
(Laurel?)

Od Laurel do Argony

(c.d. tego)
  Patrzyłam na waderę.
- Kim jesteś? - Powtórzyła.
- Laurel. Czyli jesteś alfą? - Zamyśliłam się. - Czy mogę dołączyć do twojej watahy?
- Witam w nowym domu.
- Czy mogłabyś mnie oprowadzić?
- Przykro mi ale mam ważne spotkanie. Może...
(Argona?)

Od Mixi do Percy`ego

C.D.tego

- Nawet jeśli nie zawsze cię chcą, to wataha jest taką "rodziną" - powiedziałam patrząc w dal.
Spojrzałam na niego, siedział wpatrzony w taflę wody.
- Słuchasz mnie? -Zapytałam.
Spojrzał na mnie i powiedział:

(Percy?)



Uwaga!!

Dzisiaj premiera książki "Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy" !!!!

Od Argony do Laurel

(c.d. tego)
  Biegłam na północ. Tam, gdzie były Salamandry. Tylko szybciej i szybciej. Nagle przede mną jak spod ziemi wyrósł biały kształt. Wyhamowałam metr od niego. To był Airesu.
~ Oddaj mi moje oko!
  Wrzasnął przeszywająco i skoczył ku mnie. Uchyliłam się przed lecącym demonem. Wokół moich łap zawirował pentagram. Przeobraziłam się w demona... w połowie... 
- Kssa! Odebrał mi połowę mocy - mruknęłam
  Airesu się zaśmiał i znów skoczył ku mnie, a ja znów odskoczyłam.
~ Teraz nie jesteś taka twarda, co? ~ zapytał kpiącym tonem ~ teraz nie ma przy tobie twoich wilków, żeby cię uratować. Jesteśmy tylko ty i ja
  Odsłonił białe zęby w złowieszczym uśmiechu
- Jestem silniejsza, niż ci się wydaje - zripostowałam, żeby podtrzymać rozmowę - I przysięgam na moje wszystkie moce, że cię uratuję Tenshi!
~ Hahaha ~ demon zaniósł się histerycznym śmiechem ~ Nadal uważasz, że on tam jest? Ha. Śmiechu warte. Jego dawno pochłonął mrok... ~
- Gdyby tak było nie rozmawiałbyś ze mną, tylko mnie od razu zabił! 
~ A może nie chcę cię zabijać z innego powodu? ~ w jego/moim oku zabłysnął znak Anthiteia.
  Dopiero teraz zrozumiałam. Moc Anthiteia w jego ciele nie pozwalała mu mnie zabić. 
~ Taak. Powód jest tak tak prosty ~ znów uśmiechnął się złowieszczo ~ Ale jeśli ujarzmię Anthiteia to i on i ty pomożecie naszemu Panu powstać. A teraz Sajonara! ~
  Rozpłynął się w cieniu. Chwilę stałam, niepewna co zrobić. Ruszyłam przed siebie z pustką w gowie.
Nagle usłyszałam nieznajomy głos mówiący:
- Jak tu pięknie!
- Tak to prawda - odpowiedziałam wyłaniając się z lasu na niewielką polanę z wodospadem.
  Wadera podskoczyła.
- A ty to kto? - zapytała
- Nazywam się Argona - odparłam nie patrząc na nią, tylko na wodospad - Jestem Alphą watahy, do której należą te tereny
  Gwałtownie spojrzałam na waderę. W moim jedynym oku wciąż widniał blady znak. Wadera się wzdrygnęła
- Kim jesteś i co tu robisz?
(Laurel?)

19 listopada 2013

Od Kuri

  Jak już wiecie opiekuje się nami Violetta. Ona jest fajna. Szkoda tylko, że nie ma Niji. Ostatnio posliśmy z Violą nad wodę. Kąpałyśmy się. To znaczy chlapałyśmy się i robiłyśmy zawody kto najdłużej wytrzyma pod wodą. Ja i Masami wygrałyśmy. Nie mówiłyśmy Violi, że możemy wszędzie oddychać. Później bawiłyśmy się w berka, a jeszcze później w chowanego. Coca, jak czasem nazywamy Violę, nie umiała nas znaleźć. To było śmieszne.
(Coca?)

Od Perseusza od Mixi

(c.d. tego)
- Jestem z miasta - schyliłem się i wziąłem w pysk trochę wody. - Na początku byłem normalny, a potem... Sama zresztą widzisz.
  Otrzepałem się, znów wskoczyłem do stawu patrzając na waderę uważnie.
- Pewnie zapytasz dlaczego ciągle tu wchodzę? Nie wiem. Nie wiem, nie mogę żyć bez wody. Dlaczego więc mam dołączać do watahy? - Spojrzałem w swoje odbicie, nie uroniłem łzy, choć bardzo bym chciał.
- Wytłumacz, do czego to potrzebne? Rozumiem, towarzystwo innych wilków. Tylko, że nie zawsze cię chcą.
Wpatrywałem się w milczące oblicze wadery.

(Mixi?)

Od Mixi do Percy`ego

C.D.tego

- Chodźmy - powiedziałam. - Wataha jest... Eee... Jak to wytłumaczyć?- Tak?
- Nigdy nie należaeś do watahy? - zapytałam.
- No...
- Tak?


(Percy?)

Od Mixi do Diany

C.D.tego

- Cześć - powiedziałam. - Skąd się tu wzięłaś?
- Obudziłam się gdzieś tam - powiedziała wskazując na północ.
- Aha - mruknęłam.
- Co ty tu robisz? - zapytała. - Bo wilki raczej nie biegają samotnie po lesie.
- Ech... Należę do Watahy Krwawej Nocy - odparłam. - Jestem Bethą, chcesz dołączyć?

(Diana?)

Od Percy`ego do Mixi

Oddychałem ciężko, jednak trochę się uspokoiłem. Spojrzałem bystrymi oczami na Mixi, lecz uniosłem też górną wargę odsłaniając kły w ostrzegawczym geście.
- Czym jest ta wataha?
- Watahą - spławiła mnie. Już miałem sobie pójść, jednak coś mnie zatrzymało.
- Watahą, powiadasz?
- Aha. - Nie zwracała na mnie uwagi.
- A może przejdziemy się i mi wszystko wytłumaczysz? - Opuściłem wargę.

(Mixi?)

Od Diany

Obudziłam się w ciemnym lesie. Nie wiedziałam jak się tu znalazłam, wtedy przypomniałam sobie, że zostałm porzucona. Pobiegłam w stronę księżyca. Szukałam kogoś kto by mi pomógł, wtedy ujrzałam wilczycę. Biegła w głąb lasu.

- Hej! - Zawołałm do niej.
Ona przystanęła i popatrzyła na mnie.

(Mixi?)

18 listopada 2013

Od Mixi do Percy`ego

Spojrzałam z pode łba na białego basiora, o jadowicie niebieskich oczach.
- Uważaj - warknęłam. - Śpieszę się.
- Dobra, dobra będę uważał - mruknął.
- Jak ty się właściwie nazywasz? - zapytałam.
- Jestem Perseusz - odparł. - A ty?
- Jestem Mixi - powiedziałam. - Chcesz dołączyć do Watahy Kwawej Nocy?

(Percy?)

17 listopada 2013

Od Perseusza (Percy się na szczęście odnalazł!)

Uniosłem powiekę i zobaczyłem przed sobą zieloną polanę. Co się stało? Najwyraźniej straciłem przytomność... Rozprostowałem nogi i ruszyłem dziarskim krokiem do stawu. Napoiłem się, a następnie zanurzyłem łapy sprawdzając temperaturę. Była dosyć ciepła, więc bez wahania do niej wskoczyłem. Po pewnym czasie uniosłem pysk nad taflę, wśród drzew mignęła szara sierść. Jakiś wilk? Wyskoczyłem natychmiast i wzniosłem się w powietrze. Zawarczałem wpadając na... waderę.

(Mixi?)

Dzień Apollona i Artemidy!

Dzisiaj mamy dzień Apollona i Artemidy!
Z tej okazji  powinna się odbyć bitwa o sztandar, ale jak wiadomo jeszcze nie mamy sztandaru. Za to ogłaszam koniec terminu nadsyłania prac na konkurs! Miłego dnia!

14 listopada 2013

Uwaga! Zaginął Percy!


  Tego ranka Draken skaleczył się w skrzydło. Na nieszczęście nie miałam już żadnych ziół. Postanowiłam więc pójść do Perseusza poprosić go by opatrzył Drakena. Ale jego norę zastałam pustą. Co gorsza wyglądała tak, jakby nikt w niej nie spał od dłuższego czasu. Pobiegłam do Mixi. Okazało się, że i ona dawno nie widziała Percy'ego.
  Basior zaginął.
  Jeśli ktoś go spotka lub wie gdzie przebywa, proszę by przypomniał mu o jego watasze!

12 listopada 2013

Od Maggie

Chodziłam sobie i nagle usłyszałam jakieś głosy typu "mam to w d****"
Biegłam w stronę głosów i zobaczyłam norę.
- Halo! Czy ktoś tu jest?! – krzyknęłam.
- Tak… - odpowiedział mi nieznany głos.
- Mogę wejść?! Mam pytanie… - powiedziałam.
- Mhm… - odpowiedział przytakująco.
Weszłam do nory i ujrzałam przygnębionego wilka. Byliśmy obaj zaskoczeni.
- Maggie jestem… - powiedziałam niepewnie.
- Ja Leon… - odpowiedział z niepewnością.
- Słyszałam cię i… Co się stało? Sorry, ale skądś,  po prostu nie wiem skąd dowiedziałam się, że chodzi o Mixi… - powiedziałam.
- Hm… może tak, a może nie – powiedział.
- Domyślam się, może pójdziemy gdzieś ?! Walę prosto z mety…
Wiem, ale może poczujesz się lepiej .. .- zapytałam.
- Może… - odpowiedział.
- Powiesz mi wszystko po drodze, chodźmy ! – powiedziałam ochoczo.
Leon wstał i wyszedł ze mną z nory.
- Mi możesz wszystko powiedzieć, zapoznałam się trochę z Mixi … No dobra wcale nie trochę tylko prawie wcale ! Ale wiesz… ja nikomu nie wygadam – uśmiechnęłam się lekko.
  I ruszyliśmy w głąb lasu.

( Leon ? )

10 listopada 2013

Od Sheere do Alikki

(c.d tego)
- T... tak! Wszystko dobrze! - uśmiechnęłam się blado.
Wilczyca zmierzyła mnie wzrokiem.
- Od kiedy jesteś w watasze? - zapytała.
- Przed chwilą dołączyłam. Coś nie tak?
- Spokojnie, po prostu mało kogo widuję. 
Wykonałam głową ruch mający na celu przekazać moje zrozumienie.
- Jak masz na imię?
- Alikki
- Sheere


(Alikki? Dokończysz?)

9 listopada 2013

Nowa wadera! To Sheere!

Miła, szczera wilczyca, tchórzliwa i nieśmiała. Nie potrafi odnaleźć swojego miejsca na świecie. Została porzucona przez swojego ukochanego. Od tego czasu "ma swoje małe obłąkanie". Czy odnajdzie się w naszej watasze?

7 listopada 2013

Urodzinki!

Wszystkiego najlepszego okazji urodzin Percy i Masami! Sto lat!

Od Nikoyaki do Argony

(c.d. tego)
Następnego ranka poszłam do Violetty. Spotkałam ją w jej jaskini razem z Kuri i Masami.
- Cześć - powiedziałam
- Cześć - odparła
- Co u ciebie? - spytałam
- W porządku - odarła - a u ciebie?
-  Też...
Nagle pojawił się Kyomu.
- Witaj! - powiedział
- Hej, coś się stało?
- Nie... a raczej tak... bo widzisz moja pamięć...
- Nija, a kim rozmawiasz? - zapytała Viola
- Rozmawiam z K...
- Pst... Nie mów jej, że ze mną rozmawiasz...
- Dlaczego? - szepnęłam
- Ponieważ, nie ufam jej... To znaczy nie znasz jej do końca.
- No dobra...
- Odpowiesz?? - zapytała nerwowo
- Rozmawiam z... ze sobą, nie można? Po prostu głośno myślę... Nie przeszkadzaj, to ważne.
- No dobra, nie bądź taka nerwowa.
- Yyy... na czym skończyłeś?
- A... nieważne...
- Aaaa... no tak... twoja pamięć - wtrąciłam się nie słuchając co on mówi - Co z nią nie tak, że przyszedłeś teraz?
- No wiesz... boo... mam coś dla ciebie...
- Co takiego? - spytałam uradowana
- Teraz ci się to za bardzo nie przyda, no, ale jak mówiłem moja pamięć...
- No, co to takiego?! - pytałam zniecierpliwiona
- Bo nie miałaś żadnej broni.
- Już mam srebrny miecz.
- No tak... ale mam potężniejszą broń.
- Jaką?! - nie mogłam się doczekać
- Jest to - pokazał mi łapę, jakby udawał, że coś w niej trzyma.
- Co ty? Ze mnie jaja robisz, czy co?
- Nie...
- Przychodzisz do mnie i mówisz, że twoja pamięć. Ahh...
"Chole**" pomyślałam Po prostu wyszłam z siebie.
- Co, zapomniałeś, że 1 kwietnia jest Dzień Hermesa?!
- Nie to jest SOULDAGGER. On jest niewidoczny. On kryje się w twym ciele. Nikt prócz ciebie go nie może użyć...
  Widziałam, że jest zaskoczony, że mu nie zaufałam. Zrobiło mi się przykro.
- Przepraszam... ja nie chciałam... nie wiedziałam... Kyomu... wybacz mi...
- Nie ma sprawy, tylko następnym razem: PO PROSTU MI ZAUFAJ! Dobrze?
- Spoko - uśmiechnęłam się, a on rozpłynął się w powietrzu. Nagle coś mnie ukłuło w łapę. Wiedziałam, że to Souldagger. Nagle:
- Chole**! - krzyknęłam i wybiegłam z nory - usłyszałam po drodze głos Violetty.
- Tu są dzieci!
"Ups" pomyślałam.
  Przypomniało mi się, że wie Salamandry idą z północy, a Leon jest sam... Pobiegłam do Argony. Ona jeszcze spała.
- ARGONO! OBUDŹ SIĘ!!! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.
- Co u lichaaa - ziewnęła Argona - Co? To znowu ty?! Przegięłaś pałę, żeby mnie budzić?!
- Ale... - nie dała mi dokończyć
- Ale...?! Ja teraz mówię, więc nie przerywaj!!!
- Ale dwie Salamandry z północy. Przecież posłaliśmy Leona...
- O nie, tą ciamajdę...
- Mam pomysł: pójdziesz w jego ślad, a ja pójdę po Mixi i każdego wilka, którego spotkam, Ok?
- No dobra.
- To widzimy się przy... Salamandrach.
- Nara
- Narka
  Pobiegłam do nory Mixi. Ona jednak już nie spała. Ale niedawno się obudziła.
- Hej - powiedziałam zdyszana
- Hej... coś się stało? - zapytała
- Yyy... tak. Dwie Salamandry z północy...
- No faktycznie... Leon pobiegł sam. Och, co za biedak...
- Biegnie... już Argona na północ - mówiłam, z trudem łapiąc oddech.
- Ty Mixi pobiegnij za nimi, ja pójdę po Violę - sama nie wierzę co mówię
- Ona?!
- Tak, wiem. Ona się nie nadaje, ale więcej wilków nie zaszkodzi...
- Nooo... racja. Ja lecę. Pa.
- Pa
  Pobiegła, a ja poszłam po Violettę. Po drodze, na Polanie Pana, spotkałam  nieznajomą waderę. Po chwili zobaczyłam również nieznajomego basiora. Przystojnego basiora.
- Hej. Nazywam się Nikoyaka. W skrócie Nija.
- Hej - odezwał się basior - Nazywam się Matt, a to jest Pink.
- Witaj - powiedziała
- Szukacie przygód? - zapytałam patrząc na Matta
- Ja lubię nowe rzeczy - uśmiechnął się Matt
- W sumie mogę pójść z wami - stwierdziła Pink
- Więc tak, a może chodźcie wytłumaczę po drodze. Nie możemy stracić ani chwili.
  Poszliśmy.
- Więc jak to mówiłam: z północy idą dwie Salamandry. Musimy je powstrzymać... Kur... - nie dokończyłam - miałam pójść po Violettnę, ale w sumie... jesteście wy.
- Spoko - powiedziała wadera
- Jak mamy je powstrzymać? - pytał Matt
- Tego nie wiem, ale nie jesteśmy sami. Jest tam już pewien Leon i pewne dwie wadery. One są niesamowite, to znaczy Alpha i Betha: Argona i Mixi.
- Super.
  Szliśmy i szliśmy, aż nagle usłyszeliśmy ryki. Były dwie Salamandry.
- Biegnijmy - powiedziałam
  Znaleźliśmy się obok potworów. Dziwnym trafem nie było ani Argony, ani Mixi, a przecież one wyruszyły wcześniej. Dziwne.
- No to co robimy? - spytał Matt
- Nie wiem... Nie możemy czekać na Mixi i Argonę...
- Przecież mówiłaś, że już wyruszyły - wtrąciła się Pink
- No tak, ale jak widać ich nie ma. Zresztą Leona też. Musimy działać!
  Zauważyłam jeziorko. Użyłam swojego żywiołu i PLUSK na Salamandry. Potwory odwróciły się w stronę jeziora.
- Ukryjcie się - powiedziałam
  Weszliśmy w krzaki. Chyba Salamandry skapnęły się, że przeciwnika tam nie ma i ruszyły w naszą stronę. Zaatakowałam jednego z nich moim Souldaggerem. Oczywiście zaczął krwawić. Lecz to nie były wystarczające ciosy...
(Matt?)


5 listopada 2013

Od Pink

- Jasne - odpowiedziałam. - Więc może Polana Pana?
- Chodźmy! - Wykrzyknął Matt.
Ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu.
- Hm.... To teraz twoja kolej - zwróciłam się do Matta. - To gdzie idziemy?

(Matt?)

Od Matta

- Jasne.
Poszliśmy do Alphy, Pink chwile z nią pogadała po czym wróciła do mnie.
- To co teraz?- zapytałem.
- Hm... nie wiem.
- A może by tak... przejść się po terenach? Co ty na to?
- W sumie czemu by nie, ale od czego zaczniemy?
- Hm... nie wiem, może ty wymyśl pierwsze miejsce, a ja pomyślę nad kolejnym, co ty na to?

(Pink?)

Od Leona

  Zamiast na północ to poszedłem do nory i powiedziałem:
- MAM TO W DU***! Tak jak ma mnie w du*** Mixi. Zależało mi na niej... Naprawdę... A teraz...? Nie wiem... Raczej nie...

4 listopada 2013

Od Argony do Nikoyaki

(c.d tego)
- Więc oficjalnie witam cię w watasze Maggie - powiedziałam na swój sposób przyjaźnie
Spojrzałam po pyskach wader. Wszystkie były zakrwawione i zmęczone, ale dumne z odniesionego zwycięstwa.
"Ale ta radość nie potrwa długo. Tenshi ma moje oko, co oznacza, że posiada również połowę mojej mocy" pomyślałam "I na pewno nie działa sam. Tenshi... nie... Airesu... nawet on nie umknął zbezczeszczenu..."
- To co teraz robimy? - spytała Mixi przerywając moje rozważania
- Myślę, że powinnyśmy się umyć, opatrzyć rany i iść spać... - zaproponowałam
  Wadery przytaknęły i poszłyśmy nad Jezioro Tysiąca Marzeń. Szybko weszłyśmy do wody, by obmyć się z krwi. Rany Nikoyaki po zetknięciu z wodą automatycznie się zagoiły i waderę wstąpiła nowa energia. Zaczęła wariować i chlapać wszystkich (jak to ona). Potem nałożyłyśmy sobie bandaże.
  Zastanowiłam się co powinnam zrobić z pustą gałką oczną. Po chwili doszłam do wniosku, że najlepiej będzie założyć na nią drugą opaskę Airesu. Co też uczyniłam.
- Aaaa... Airesu! - krzyknęła Nikoyaka na mój widok i schowała się w krzaki
- Bardzo śmieszne, Nikol... - mruknęłam - hahaha...
- Ale teraz naprawdę wyglądasz jak on...
- Późno jest... lepiej połóżmy się spać - oznajmiła niespodziewanie Mixi - Dobranoc
  Ziewnęła i położyła się na trawie.
- Dobranoc - powiedziała Maggie i Nija, i również zasnęły
  Położyłam się nieco z boku i zamknęłam oczy. Ale już w chwili, gdy to robiłam wiedziałam, że nie zasnę... Czułam pustkę, jakby razem z okiem Airesu wyrwał mi połowę mojej duszy... Po raz pierwszy zauważyłam jak bez moich demonicznych mocy jestem słaba, dostrzegłam kruchość wilczego ciała i jego nietrwałość. "Może łatwiej byłoby ze sobą skończyć już teraz" przemknęło mi przez myśl, ale od razu popatrzyłam na śpiące Mixi, Nikoyakę i Maggie... "Nie, nie mogę tego zrobić. Teraz mam watahę, którą muszę chronić!". Potem poczułam nagłą senność... Przez ułamek sekundy zdążyłam jeszcze pomyśleć "Ale kto jest winny przemiany Tenshiego..." i zasnęłam.
  Nade mną pochylał się z dobrodusznym uśmiechem bóg snu: Hypnos.
~ Śpij póki możesz, Ario... ~ wyszeptał ~ Wkrótce nie dane ci będzie zmrużyć oka...~
  I rozpłynął się w powietrzu...
(Mixi? Nikoyaka? Maggie? Dokończycie?)

Od Nikoyaki od Magic

(c.d. tego)
  Poszłam do Magic. Pomogłam jej opatrzyć rany. 
- Jak się czujesz? - zapytałam
- Lepiej... - odparła
- Zostań tu! Ja pójdę pomóc Mixi...
- Ale ja też chcę pomóc!
- Pomrzesz, jeśli znajdziesz Argonę.
- A jak ona wygląda?
- Jest czarna i krwawa. Przedstaw jej się, a ona przywita cię oficjalnie w watasze, bo jest Alphą.
- Spoko - odpowiedziała niepewnie
- A, jeszcze jedna sprawa: Nie wychodź z krzaków, ok?
- Postaram się.
- Dobrze ja lecę.
  Wzięłam srebrny miecz i wyskoczyłam z krzaków. Wskoczyłam na demona. Wcześniej zauważyłam, że Mixi już nie daje rady. Zmęczyła się. Zadałam cios. Nagle:
- Hej, ona jest tu! - krzyknęła Maggie - Nieprzytomna!
- Dobrze zostań przy niej!
- Draken, mógłbyś tu podlecieć? Ała, moja głowa! Nie bądź tak okrutny... Dziękuję
"Co chcesz?"
- Rób to co ja. Potem wytłumaczę... zaraz zobaczysz!
  Byłam zajęta rozmową i Airesu strącił mnie łapą z grzbietu. Chyba uznał, że nie jestem niebezpieczna i znów zajął się Mixi. Przywiązałam mój i Mixi miecz. Ponownie wskoczyłam na demona. Można powiedzieć, że "tańczyłam" na jego grzbiecie, wbijając mu miecze i krzycząc ile sił w płócach:
- GDZIE JEST NIEBIESKI KWIAT I KOLCE!!!
  Po chwili ciszej zwróciłam się do Drakena.
- Na co czekasz?
  Dołączył. Airesu chyba zorientował się, że traci przewagę, bo zrzucił mnie i powiedział:
- Jeszcze tu wrócę!
  I zniknął  w obłoku białej mgły. Oddałam Mixi jej miecz.
- Dobra robota Draken. Chodźmy do Argony.
  Wadera ocknęła się. Nie mogłam patrzeć jej w oczy (a właściwie oko). Nie dlatego, że było mi wstyd, ale, dlatego że to było dla mnie bardziej bolesne, niż dla Argony. Bardzo mi  było przykro, że będzie do kończ życia bezoka.
- Dziękuję ci Magic za pomoc - powiedziałam do czarno-białej wadery
- Nie ma sprawy - odparła
- To początek dobrej współpracy - stwierdziła beznamiętnie Argona - Dziękuję wszystkim za pomoc.
  Argona obudziła się jakby ze snu.
- czy coś mnie ominęło?
- Taak... Mamy nowego członka - śmiałam się pod nosem - Nazywa się Maggie...
(Argona?)

Nowa wadera! Diana!

Szalona artystka, na stanowisku wojowniczki. Po śmierci rodziców, została porzucona przez brata.Przez całe życie radziła sobie sama. Czy odnajdzie w watasze utraconą rodzinę?

3 listopada 2013

Od Laurel

  Chodziłam po obcych mi terenach. Natrafiałam na coraz to dziwniejsze miejsca. Z chęcią zapuszczałam się w głąb tajemniczych miejsc.
- Wow. jak tu pięknie. - Powiedziałam do siebie.
- Tak to prawda. - Podskoczyłam. 
Za mną stał jakiś wilk.
- A ty to kto ? - Spytałam.
(Ktoś dokończy ?)

Od Pink od Matta

- Jestem Pink - odpowiedziałam - Miło mi poznać
- Długo jesteś w watasze? - Zapytał.
- Nie, właściwie teraz się tu przyplątałam. A ty? - Zapytałam.
- Ja też jestem tu od niedawna - odpowiedział.
- A, właściwie jak się nazywa ta wataha? - zapytałam.
- Wataha Krwawej Nocy- odpowiedział.
- To pójdziesz ze mną do Alph? - Zapytałam.

(Matt?)

2 listopada 2013

Od Matta

Spacerowałem po okolicy, jeszcze nie byłem do końca rozeznany w terenach, ale wiedziałem tak na oko gdzie co i jak, chciałem kogoś poznać, ale bałem się, że nie znajdę osoby, która mnie zrozumie, późno dorosłem, wszystko było mi jeszcze mało znane, postanowiłem jednak się przełamać i odejść od miejsca w którym krążyłem, widziałem wiele wilków, ale nie potrafiłem do nich zagadać, a z resztą i tak, każdy był zajęty. W końcu znalazłem kogoś kto siedział sam, nieśmiało podszedłem i się odezwałem.
- Jestem Matt,a ty?

(Dokończy ktokolwiek?)

Od Alikki

Leżałam w jaskini zastanawiając się nad sensem bytu w tej watasze, wydawała się bardzo miła, ale nadal czułam się tu nieswojo, co jakiś czas przychodziły nowe wilki, szybko się dogadywały, ale.. ja nie potrafiłam, jednak gdy leżałam tam już trzy dni, nie miałam wyjścia, był to czasy by się przełamać i wyjść do innych, nikt nie zwracał na mnie uwagi, nie dziwiło mnie to, każdy był zajęty sobą, a ja nie chciałam przeszkadzać, ze spuszczonym łbem szłam po terenach, gdy nagle poczułam, że na kogoś wpadłam,
- Przepraszam- powiedziałam cicho- Wszytko ok?

(Dokończy ktoś?)

1 listopada 2013

Nowa wadera! To Laurel!

Witamy i życzymy dużo frajdy!

Od Meggie do Mixi

C.D. tego

  Wstałam. Poczułam się straszliwie źle. Wszystko było rozmazane. Zauważyłam niebieską wilczycę która podsunęłam Nikoyace.
- Ojej … Jak mi słabo … moja głowa … - odparłam szeptem prawie bez głosu.
- Myślę że się lepiej poznamy … - Nikoyaka popatrzyła mi w oczy.
- Ty masz coś z okiem! przecięło ci się na skos! – krzyknęła.
- No trudno … teraz nie mam szans na partnera – odparłam ze smutkiem.
- Mówi się trudno, pomożesz mi ? – zapytałam.
Wtedy ta druga wadera zapytała:
 Gdzie właściwie jest Argona? 

( Mixi? Nikoyaka? )

Od Mixi do Meggie

C.D.tego

Ocknęłam się. Nikoyaka waczyła z demonem. Wstałam. Głowa mi pękała. 
" Cóż trzeba walczyć" - pomyślałam.
Zobaczyłam tą nieznajomą waderę. A obok niej jeden ze srebrnych mieczy. Chwyciłam go i pobiegłam do Nikoyaki. 
- Nie możesz walczyć! - Wykrzynęła Nikoyaka na mój widok.
- Nie mogę ale muszę - odparłam.
- Nie możesz i nie musisz. Nie zauważyłaś że masz ranę na głowie? - zapytała.
" To dlatego tak mnie boli głowa" - pmyślałam.
- Ty lepiej idź się zajmij się tą nową. Ma poważniejsze rany - powiedziałam.
- Ale... - nie dokńczyła bo lekko odepchnęłam ją w kierunku krzaków.
Nowa wstała.
-  Gdzie właściwie jest Argona?- zaptałam.

(Argona? Nikoyaka? Meggie?)

Urodziny!

Dzisiaj Pink obchodzi swoje 3 urodziny! Z tej okazji życzymy Ci Pink wszystkiego najlepszego! Sto lat!


Od Maggie do Mixi

(C.D. tego)

Obudziłam się. Zobaczyłam nieznajomą wilczycę, widziałam ją tylko gdy chowała się w krzakach naprzeciwko mnie. Wystraszyłam się trochę i ledwo co odsunęłam się.
- Kim jesteś? – zapytałam.
- Jestem Nikoyaka - odpowiedziała.
- A ja … a ja … Maggie, ale mów do mnie Magic. Gdzie ja jestem? – zapytałam ponownie.
- W Watasze Krwawej Nocy Magic – znów odpowiedziała Nikoyaka z uśmiechem.
- Acha … No nie! ja zemdlałam prawda?! - odparłam ze smutkiem.
- Taaak … - powiedziała z powątpiewaniem.
- AUUUĆ! - Zawyłam.
- Co się dzieje?! – Powiedziała nerwowo.
- Boli! Ja nie wiem jak ja to wytrzymam! Jak ja odnajdę dom … - Krzyknęłam.
- Zamieszkasz w naszej watasze - Odparła.
- Naprawdę?! Dzięki! ale jak ja tam dojdę… Muszę pomóc tej wilczycy! - Krzyknęłam.
Mimo bólu podeszłam do leżącej Mixi i przysunęłam ją do Nikoyaki.
- Pomóż jej! - powiedziałam szeptem bo brakowało mi głosu. Upadłam i zasnęłam.
( Nikoyaka ? Mixi ? )