16 września 2017

Od Lorema cd. Camille

  Jako dorosła, Camille byłą ciut zbyt skomplikowana, jak na głowę Lorema. Jako dziecko... wydawała się jeszcze gorsza. Mężczyźnie nie pozostawało nic innego, jak pójść za jej zarządzeniami. To właściwie było coś, w czym był niezły. Dopiero teraz zorientował się, że nie mając jasnych poleceń nie był w stanie samodzielnie działać. Był zagubiony jak dziecko... Nie jak dziecko. Żachnął się w myślach, patrząc na małą Camille. "Dziecko", aktualnie na zagubione nie wyglądało. Wyglądało na podniecone perspektywą niebezpiecznej gry. I dokładnie tym samym emanowało.
  Lorem pokiwał głową.
- Zatem do kapitana! - zarządziła Camille i ruszyła do drzwi, jednak nim je otworzyła, Lorem ją zatrzymał.
- Imię - przypomniał.
- Ah tak! Więc będę... Calia. Nie powinnam mieć problemu z przestawieniem się na to imię, skoro zaczyna się na te same litery, nie? A teraz w drogę. - Nacisnęła klamkę i oboje znaleźli się na korytarzu. Camille dreptała dość szybko, jednak mimo tego Lorem bez problemów dotrzymywał jej kroku. W pewnym momencie chwycił ją za rękę, a dziewczynka zareagowała, próbując ją wyciągnąć.
- Twoja mama jest ciężko chora - przypomniał jasnowłosy małemu diabełkowi. - Jesteś zbyt... nieczuła.
  Dziewczynka obrzuciła go pytającym spojrzeniem.
- Dzieci są bardzo wrażliwe - przypomniał Lorem, a Camille westchnęła i spuściła wzrok. Nie próbowała już puścić jego dłoni.
  Wreszcie dotarli do gabinetu kapitana. Jasnowłosy miał szczerą nadzieję, że mężczyzna jeszcze nie śpi i że go w ten sposób nie obudzą. Odetchnął głęboko i... dziewczynka zapukała, zanim zdążył choćby podnieść rękę.
  Przez chwilę za drzwiami panowała głucha cisza, a potem coś szurnęło głośno i rozległo się okrzyk, który był czymś pomiędzy "don't shoot" a "donut". Mężczyzna pchnął drzwi i wszedł do gabinetu. Kapitan wyglądał, jakby właśnie przerwano mu drzemkę nad raportami. 
- I'm sorry for coming so late, but... Camille is really ill and we are afraid, that it could be dangerous for us - powiedziała dziewczynka, korzystając z nieprzytomnego stanu dowódcy statku.
- Uhmfh... what? - Mężczyzna zamrugał oczyma i skupił wzrok na Loremie, jakby wogle nie zauważając dziewczynki.
- Dangerous illness - powtórzył jasnowłosy, czując się bardzo głupio w zaistniałej sytuacji. - Can we move to other room?
- It would be great! I tkink it will be better for everyone to not let enyone to enter my mother's room.
- Mothers, wait... what?
- That's Calia, doughter of Camille - przedstawił dziewczynkę Lorem, drapiąc się z zakłopotaniem po szyi. - She was afraid...
- And I was hiding, since we arived.
  Mała Camille zrobiła słodką, zakłopotaną minkę. Kapitan spojrzał na nią, spojrzał na Lorema, znów na dziewczynkę... i najwyraźniej zdolności manipulacyjne Camille nawet w tej formie działały jak należy.
- Ok, ok. You can move to next cabine. We will lock you're mother room andmaybe we can bring some pills or something?
- I think, it won't work - powiedział jasnowłosy.
- You don't have right medicines - potwierdziła dziewczynka. - Can we go? I'm sleepy.
  I słysząc przyzwolenie kapitana, oboje wrócili na korytarz. 
- Pewnie chcesz zacząć szukać od razu? - spytał Lorem, a dziewczynka pokiwała głową.
- Nie mamy czasu do stracenia. Nie chcę zostać dzieckiem na zawsze! No... w każdym razie nie chcę przechodzić życia od nowa.
- Od czego zaczniemy?
(Camille?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz