11 listopada 2017

Od Camille cd. Calii

Karpai spojrzał na mnie jakby miał zaraz na mnie skoczyć i rozgryźć moją tchawicę, na co tylko puściłam mu oczko.
-No, no, no, gołąbeczki. Bierzcie się do roboty - parsknęłam. -  Zadzwońcie do mnie, jak go znajdziecie - dodałam, po czym machnęłam im ręką na pożegnanie i wyszłam z baru. Ruszyłam przez zimne, nocne miasto. Latarnie świeciły bladym, zimnym światłem. Samochodów prawie nie było. W półmroku mogłam dobrze widzieć płytki chodnikowe i nie wywrócić się o nic w drodze powrotnej. Kiedy dotarłam do mojego domu, postanowiłam, że zanim cokolwiek zrobię, to muszę się trochę przespać. Wzięłam szybki prysznic i wsunęłam się pod kołdrę. Nie musiałam czekać długo na przyjście snu, jednak nie trwał on długo. Około godziny drugiej, co stwierdziłam patrząc na zegarek, obudziłam się z krzykiem. Ten sam sen ciągle mnie męczył. Ciarki przeszły mi po plecach, gdy o tym myślałam. Wiedziałam, że już nie zasnę więc przebrałam się w czarne rurki i golf tego samego koloru, usiadłam przy biurku, wyjęłam ołówek i kartkę i zaczęłam planować. Najpierw postanowiłam, że będę musiała umówić się z Chloe i porozmawiać z nią o stosunkach naszych organizacji. Nie chciałam skończyć jak Mafia Etis, więc musiałam szybko załatwić tę sprawę. Gdy wróciłam myślami do Kisasi Takamoto, zdałam sobie sprawę, że nie pomyślałyśmy z Calią o jeszcze jednej ważnej rzeczy. O ich domu. Nie sądzę by sama morderczyni była na tyle głupia, by się tam schować, ale kto wie, może znajdę tam coś ciekawego? Z tymi myślami szybko zebrałam najważniejsze rzeczy, narzuciłam buty i kurtkę koloru khaki z kapturem i wyszłam z domu. Na szczęście zrobiłam zdjęcie życiorysu Takamoto, więc mogłam szybko sprawdzić, gdzie to dokładnie było. Nie miałam zbytniego szczęścia, gdyż zamieszkiwali na terenie Areny 9, co powodowało, że musiałam jechać samochodem. Odpaliłam silnik i ruszyłam niemalże pustą drogą ku mojemu celowi. Nie trwało to jednak długo, gdyż gdy dojechałam na teren Areny 4, usłyszałam, że mój telefon dzwoni.
-Co tam? - spytałam zamiast przywitania, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu: "Ace"
-Przyjedź szybko do domu Kisasi... - na chwilę przerwał mi krzyk jakiegoś mężczyzny, a potem głuche tąpnięcie i znów cisza - Udało się.
-Będę za pięć minut - rzuciłam i rozłączyłam się, po czym wrzuciłam na wyższy bieg.
(Calia? Nie zapomnij o piesku XDD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz