15 stycznia 2018

Od Lorema cd. Camille

  Lorem ocknął się gwałtownie, dysząc ciężko. Resztki snu szybko uciekały z jego umysłu, nie dając pochwycić sensu tego, co działo się zaledwie przed chwilą. Uczucie lekkości w żołądku powoli znikało, a gdy już całkiem ustąpiło w mężczyźnie pozostało już tylko jedno. Przeświadczenie, że coś jest nie tak.
  Usiadł na łóżku i rozejrzał się. Powoli docierało do niego, że jest w pokoju hotelowym. Dokładnie tam gdzie być powinien... chyba. Jego uwagę zwróciła oddychająca miarowo na sąsiednim posłaniu postać dziewczyny. Camille. Coś ścisnęło go w żołądku. Wstał z łóżka i podszedł do posłania dziewczyny. Z jakiegoś powodu dziwnie było na nią patrzeć. Czuł, że w postaci przyjaciółki jest coś nie tak, choć nie był w stanie powiedzieć co. Wzruszył wreszcie ramionami i poszedł do łazienki, a gdy z niej wyszedł zauważył, że dziewczyna siedzi na swoim łóżku, plecami do niego. Wyglądała na nieco spiętą.
  Impsum wziął głęboki oddech. Odkąd stali się sobie tak bliscy nie myślał, że będzie mieć problem z przemówieniem do dziewczyny, a jednak teraz jakieś nieprzyjemne uczucie go powstrzymywało. Powoli strzępki wspomnień wracały, jednak nadal nie chciały ułożyć się w logiczną całość. A już na pewno nie pasowało to, że oboje znaleźli się w hotelu. Przecież się pokłócili, przecież Camille gdzieś poszła, a potem...
- Cześć Cam - powiedział wreszcie, siląc się na pogodny ton. Dziewczyna obróciła się do niego i uśmiechnęła.
- Oh, Lorem. Dobrze cię widzieć - powiedziała, po czym wstała. - To był dość szalony dzień. Pozwól, że teraz ja zajmę łazienkę.
  Przeszła koło mężczyzny, który zesztywniał, gdy go mijała. Drzwi łazienki szczęknęły cicho i Lorem został sam w pokoju. Odetchnął cicho. Zachowywała się, jakby nic się nie stało. A przecież stało się. Czy to aby na pewno jest moja Camille? Zapewne stałby bez ruchu do momentu, w którym dziewczyna opuściłaby łazienkę, jednak uświadomił sobie, że to mogłoby wydać się jej dziwne. Bardzo nie chciał wydać się jej dziwny, szczególnie jeśli jego przypuszczenia były prawdziwie. Musi jakoś... 
- Znaleźć prawdziwą - powiedział cicho, jakby chcąc samego siebie upewnić w tym zamiarze. Podszedł do łóżka, żeby je pościelić. Nigdy tego nie czynił, jednak teraz musiał zająć czymś ręce, by nieco się uspokoić.
(Camille? Tak, teraz właściwie znowu wylądowali razem xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz