4 lutego 2018

Od Calii cd. Camille

- No to tak - zaczęłam, nerwowo chodząc w kółko. - Jak byłam w Londynie, mama miała dobrze prosperującą sieć restauracji. Wtedy... - Zlustrowałam wzrokiem Cam, nie będąc pewna, czy "mafia" to dobre określenie. - Taki, hm, można powiedzieć że gang - zdecydowałam w końcu - zaczął nas nachodzić. W sensie no. Nieważne, ale chcieli od mamy pieniędzy. Ona najpierw próbowała się stawiać i wtedy zabrali mojego brata. Może... - Przystanęłam i zastanowiłam się. - Może to się zaczęło dużo wcześniej - powiedziałam powoli. - Może wcześniej zabrali też ciebie?
- I wywieźli do Francji? - prychnęła Camille. - Mało prawdopodobne.
- Tak naprawdę daty urodzenia też nam się nie zgadzają - przyznałam. - Ja jestem z piątego sierpnia, ty z dwudziestego trzeciego czerwca.
- Jak? - wydusiła z siebie zaskoczona Cam. Machnęłam lekceważąco ręką.
- Jestem szpiegiem - przypomniałam. - Mam swoje sposoby.
- No dobra - przewróciła oczami brunetka. - A dwudziesty trzeci czerwca... W sumie to nie wiem, czy to jest moja prawdziwa data urodzenia. No wiesz, wtedy po prostu znaleźli mnie przy sierocińcu.
Zmarszczyłam brwi.
- Nadal wolę uważać, że Kisasi była po prostu jakaś głupia i gadała od rzeczy - prychnęłam.
- Niewykluczone - przyznała Camille. - Ale trzeba to sprawdzić - oznajmiła. - Nie chcę być twoją siostrą.
Pokiwałam poważnie głową.
- Z wzajemnością, moja droga. Z wzajemnością.

(CAM? WYBACZ, ŻE TAK DŁUGO ;-;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz