Leżałam w jaskini zastanawiając się nad sensem bytu w tej watasze, wydawała się bardzo miła, ale nadal czułam się tu nieswojo, co jakiś czas przychodziły nowe wilki, szybko się dogadywały, ale.. ja nie potrafiłam, jednak gdy leżałam tam już trzy dni, nie miałam wyjścia, był to czasy by się przełamać i wyjść do innych, nikt nie zwracał na mnie uwagi, nie dziwiło mnie to, każdy był zajęty sobą, a ja nie chciałam przeszkadzać, ze spuszczonym łbem szłam po terenach, gdy nagle poczułam, że na kogoś wpadłam,
- Przepraszam- powiedziałam cicho- Wszytko ok?
(Dokończy ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz