Spojrzałam na moją drużynę z lekkim uśmiechem. Nie byliśmy złym team'em, choć bardziej liczyłam na sanitarny. Bycie dowódcą drużyny Alpha to nie lada wyróżnienie i obowiązek... boję się, że zawiodę.
Maggie, której prawie nie znam. Ketsurui, którego się boję. A wreszcie Kilian, do którego wolałabym się nie odzywać. "Cudownie się zapowiada", pomyślałam z uśmiechem.
- Może na razie rozejdźcie się do swoich jaskiń, uporządkujcie myśli i przygotujcie się do walki. Spotkamy się u mnie za jakąś godzinę lub pół. - Powiedziałam i zostawiłam towarzyszy broni.
W drodze do jaskini dygotałam. Jakby każda część mojego ciała prosiła o ucieczkę. Ale nie mogę się poddać, nie teraz. Przy wejściu do jaskini stał Moon. Najwyraźniej już oprzytomniał. Patrzył na zabiegane wilki dokonujące ostatnich przygotowań. Lekko się zarumieniłam.
- Wiesz Moon - basior przyjrzał mi się zaciekawiony - jest wojna. Zostałeś przydzielony do jakiejś drużyny. Idź się dowiedz do której.
Moon zrobił kilka kroków, ale szybko go zatrzymałam.
- Dobrze się czujesz?
- Wszystko już dobrze, rany się zagoiły, dzięki.
- Nie ma za co. - Uśmiechnęłam się. - Mam nadzieję, że wrócisz z bitwy cały, bo mam ci coś... ważnego do powiedzenia. - Ściszyłam głos i spuściłam łeb.
Basior jedynie przytaknął obojętnie i odbiegł. Kątem oka zauważyłam złoty przebłysk w jego oku. "To tylko moje urojenie", pomyślałam i wbiegłam do jaskini. Moje stare-nowe posłanie było puste, na poprzednim leżała wilczyca. Oddychała, więc żyła.
Wróciłam do fiolek z miksturami i wszelakimi naparami, które przygotowałam. Mi się nie przydadzą, ale drużynie sanitarnej jak najbardziej. Dostarczyłam im te specyfiki, a kiedy wracałam do jaskini, poczułam silny wstrząs.
- Zaczęło się - szepnęłam do siebie.
Pobiegłam jak najprędzej zebrać swoją drużynę.
- Na stanowiska! - krzyknęła Mixi. - Jeszcze im pokażemy, czym jest patriotyzm.
(Ktoś z moich? Ktokolwiek z watahy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz