- Co? Coś się stało? - zapytałam zdezorientowana.
- Stało się! Pokonałam Koszmara! - krzyknęła z entuzjazmem.
- Doooobrze - powiedziałam ziewając. - Zrelacjonuj walkę, proszę.
- Najpierw po prostu się blokowaliśmy, ale później chciałam go zamrozić lecz ten dym wydobywający się z dziur był gorący. Wtedy zamroziłam trochę swojej sierści i pozatykałam nią dziury i dało się go już łatwo zamrozić, ale odnowił się jako wąż, więc rozcięłam mu brzuch wzdłuż linii i zniknął.
- Świetnie! Pierwszy dzień treningu za nami! - uśmiechnęłam się do niej. - Nie martw się, jutro będzie trudniej!
(Shailene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz