3 kwietnia 2014

Od Moon'a

Leżałem na Plaży Afrodyty. Słońce powoli zachodziło. Dopiero gdy zrobiło się ciemno zorientowałem się, że przesiedziałem tam cały dzień. Nie zważałem na nic, dosłownie. Woda zalewała mi łapy, robiło się coraz zimniej... powoli dochodziło do mnie, że pora się zbierać, nie mogłem tu przesiedzieć też nocy. Jednak było tak spokojnie i cicho, że nie czułem potrzeby odejścia do jaskini. Nikt mnie nie gonił, nic się nie działo, nie miałem więc powodów do tego aby wracać. Z resztą ktoś mi zabrania się szwędać po nocy? Spojrzałem w niebo, noc zapowiadała się piękna.
Siedziałem dalej utkwiony wzrokiem w horyzont. Usłyszałem, że nie jestem sam... ktoś postanowił sobie pospacerować po plaży lub tak jak ja przesiedzieć w spokoju noc. Rozejrzałem się. Od mojej prawej ktoś nadchodził. Było już na tyle ciemno, że nie mogłem dojrzeć kto to.
Wilk usiadł niedaleko.
- Witaj - odparłem spokojnie
Wilk rozejrzał się dokoła i wtedy spojrzał na mnie, najwidoczniej moje ciemne futro mnie ukryło, ale oczy jak zawsze zdradziły.
- Jak ci na imię? - zagaiłem rozmowę

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz