Ostatnio moje oczy były prawie cały czas zapłakane. Dlatego większość czasu spędzałam w swojej jaskini. Minął już prawie miesiąc od JEJ śmierci, ale ja dalej nie mogłam się z tym pogodzić. Może nie byłyśmy szczególnie zżyte, ale w końcu była moją siostrą. Pewnego słonecznego poranka postanowiłam, że pora w końcu z kimś porozmawiać, bo zdziwaczeję do końca. Zaczęłam przechadzać się po terenach, a wszystkie wilki (nawet te nowe, które nie wiedziały o co chodzi) widząc mój stan patrzyły na mnie ze współczuciem. W pewnym momencie zobaczyłam jakiegoś wilka, którego chyba skądś kojarzyłam.
- Hej! - krzyknęłam.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz