(c.d. tego)
Iverno przez chwilę szedł w milczeniu. Nie bardzo wiedział co miałby powiedzieć.
- Przykro mi, że cierpisz. - odparł w końcu.
Poczuł się nieswojo w tym dziwnym miejscu. Zwykle pierwszym co robił w nowym miejscu było właśnie odwiedzenie cmentarzy. Mimo wszystko, miejsce wydawało się wyjątkowo niegościnne. Wadera nic nie odpowiedziała, co przyjął z lekką ulgą. Nie był dobry w kontaktach z innymi, czasami wolał milczenie. Gdy doszli na cmentarz podziwiał pogrążone w aurze spokoju miejsce. Co prawda nie tak je sobie wyobrażał, ale widział już wiele innych i obrazy powoli zacierały się z pamięci. Drzewa wokół miejsca wydawały się mroczne i nieprzyjemne. Z ziemi wyrastały liczne pomniki zniszczone przez czas tak, że nie sposób było odczytać tablic. Nad lekko wilgotną ziemią unosiła się lepka mgła. Iverno podszedł do jednego z nich z zaciekawieniem.
- Są strasznie stare. To miejsce było tu przed wami, prawda?
Wilczyca stanęła obok ze spokojem wpatrując się w szary kamień nagrobny. Kiwnęła w ciszy głową jakby nie chcąc skazić tego miejsca głosem. Nagle oboje wzdrygnęli się gdy z prawej strony dobiegł krzyk.
- Iv! Jak dobrze! Jesteś! - w ich kierunku biegł rozochocony szczeniak.
Nim jednak dotarł potknął się o zbutwiale liście i resztę drogi przebył sunąc na brzuchu.
(Erna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz