(Cd. tego)
- Prowadź. – rzekłem.
Popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem i obróciwszy się do mnie tyłem ruszył w kierunku watahy. Milcząc podążyłem za nim, Mordimer zaś szedł obok mnie.
- Ta wataha jest Watahą Krwawej Nocy, jestem pewien że ci się u nas spodoba. Nie masz żadnego domu co? Dołączysz do nas, zamieszkasz ze mną i będę mógł się tobą opiekować! - mówił podekscytowany i szczęśliwy.
- Taaa.- odpowiedziałem tonem sugerującym, że najlepsze dla wszystkich byłoby szybki zakończenie rozmowy. Najwyraźniej tego nie zauważył, bo przez całą drogę opowiadał o watasze i innych rzeczach.
Po dość dłużącej się wędrówce przystanęliśmy przed jakąś norą.
- Jesteśmy na miejscu, oto nora naszej Alphy. – odezwał się wskazując wejście do nory, po czym bez wahania ruszył w przeciwną stronę.
- Chodź Mordimer, sam dobrze wiesz musimy iść załatwić pewną sprawę. - rzekł.
Mordimer spojrzał na mnie i powiedział
- Nie przejmuj się nim, on już taki jest. Nigdzie nie odchodź, niedługo wrócę. Obiecuję! - wykrzyknął i pomknął za nim.
Po tym pożegnaniu postanowiłem wejść do środka i poznać ową Alphę. Niestety nikogo w środku nie było. Wyszedłem z nory i powoli ruszyłem w prawo nie mając większego celu. Przystanąłem na chwilę gdyż usłyszałem szelest w pobliżu, nie przejąłem się tym zbytnio i ruszyłem dalej przed siebie.
(Kimkolwiek? lub Nik(t)olwiek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz