Cofnąłem się nagle. Miałem wyskoczyć przed nią, nie na nią, a dodatkowo jeszcze zemdlała. Coś mi nie grało. Nie powinna od razu zemdleć, chyba że z przerażenia. Jedno było pewne: musiałem coś z nią zrobić. Wypadałoby ją budzić, ale nie miałem pojęcia jak. Ostatecznie zaciągnąłem ją do jakiś krzaków, by nie leżała na środku i... kontynuowałem zastanawianie się co zrobić. Może zimna woda by pomogła, ale przynoszenie w pysku nie wydawało mi się najlepszym pomysłem. W końcu pobiegłem po wodę. Jedna kałuża zwróciła moją uwagę. Wyglądała na czystą, więc podszedłem do niej. Nabrałem wody w pysk, ale ta, zanim zdążyłem zareagować wylała się. Ponownie spróbowałem. Ostrożnie zacząłem iść. Za połową drogi coś mignęło mi przed oczami i podcięło nogi. Czarny kształt nawet nie zauważył że na mnie wpadł. Oznaczało to że musiałem się wracać znów do kałuży. Kolejne dwie próby były również zakończone niepowodzeniem. Miałem kiedyś podobną sytuację, ale wtedy wszystko udało się za pierwszym razem. Teraz nic nie chciało mi wyjść. Wreszcie dotarłem do tego miejsca co miałem, ale wadery tam nie było. Nie byłem pewien czy pomyliłem drogę, czy zniknęła. Rozejrzałem się. Nie mogłem się pomylić, to to samo miejsce. Oznaczało to że wadera albo już się zbudziła, albo ją coś zabrało. To coś musiało być bardzo silne. I nagle poczułem mrowienie na karku. Ktoś mnie obserwował.
- Co ty tu robisz?! - odezwał się żeński głos zza moich pleców. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem tą samą waderę. Przełknąłem szybko wodę. Nie była zbyt smaczna, więc bardzo ulżyło mi kiedy miałem już za sobą jej obecność. Zdałem sobie sprawę że nie ma krótkiej odpowiedzi, która nie wzbudziła jej podejrzliwości. Westchnąłem ciężko.
- Zauważyłem cię leżącą na ziemi - zacząłem swoją opowieść. - Przeciągnąłem w krzaki, i jak może zauważyłaś niosłem wodę żeby cię obudzić...
(Kristal? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz