Rankiem wstałem z posłania, gdy tylko pierwsze promienie słońca padły na mój pysk. Jak ja nienawidzę nocy. Nie jestem w stanie wprowadzić ciała w stan snu, a jednocześnie nie mam ochoty ruszać się z pozycji leżącej i zaczynam śnić na jawie... a to nie jest zbytnio przyjemne. Zwykle w takich chwilach przypominam sobie o wszystkim co mi się dotychczas wydarzyło.
Podszedłem do wylotu groty i spojrzałem w ten jakże piękny świat. Powinienem chyba podziękować mojej gospodyni. Chciałem pójść w las po coś do jedzenia, ale szybko zorientowałem się że Erna patrzy na mnie z posłania.
- Wcześnie wstałeś... - powiedziałam przeciągając się powoli
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, ale chyba nie ma sensu skoro wstałaś... - westchnąłem - Ale i tak ja zajmę się śniadaniem. Tak w podziękowaniu za nocleg.
- Nie musisz...
- Ale chce - uciąłem dyskusję i pognałem w las, by wrócić z garścią niewielkich jajek
- Jajka? - zapytała Erna, patrząc niepewnie na ich niewielką ilość
- Masz jakieś palenisko i płaską blachę?
Przytaknęła, a ja klasnąłem w łapy i z zapałem wziąłem się do gotowanie. Wziąłem jeszcze jeden z mniejszych garnuszków i wbiłem do niego jajka, by następnie dobrze je rozmieszać. Już po kwadransie, na blasze piekły się dwa całkiem spore placki.
Gdy uznałem, że są gotowe, ku zdziwieniu Erny, gołymi łapami ściągnąłem blachę znad paleniska i położyłem na ziemi.
- Placki a la przepiórka - uśmiechnąłem się szarmancko - Smacznego!
- Wyglądają dobrze - stwierdziła wadera - A ty? Nie będziesz jadł?
Pokręciłem przecząco głową.
- Powiedzmy... mój organizm nie jest przystosowany do jedzenia - zmieszałem się nieco - Ale jeśli pozwolisz chętnie dotrzymam ci towarzystwa.
(Erniak?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz