Westchnąłem i ruszyłem przed siebie... wadera za mną. Tutejsi chyba nie potrafią tak łatwo odpuścić, nawet w towarzyszeniu innym. Jestem więc skazany na ciągłą jej obecność póki się jej nie znudzi chodzenie za mną.
Nie miłe byłoby w końcu kazac jej sopie pujśc.
- Gdzie ktos może byc? - spytałem.
- W sumie, to wszędzie... spróbuj w lesie Eteru. Polujemy tam i mieszkamy... - zaczynała kolejną opowieśc.
- Dzięki - przerwałem jej nim się rozkręciła i przyśpieszyłem kroku. Wcześniej mówiła mi już gdzie jest owy las. Po paru minutach dotarłem do celu i zacząłem rozglądac się za wilkami i po krótkiej chwili znalazłem trop. NIe był to jednak zapach wilka... ta woń była delikatna, a jednocześnie wyrazista. Czuc było w niej beztroskę charakterystyczną u małych zwierząt, był jednak na nie zbyt ostry jak na zająca lub mysz. Domysliłem się, że zapach ten należy do kota... stał w miejscu więc zacząłem podążac za tropem aż w końcu dotarłem do niewielkiej polany i... gniazda, w którego środku leżało jajko
Ciemno-brązowe, gładkie jajko, które wydzielało koci zapach... dziwne.
- Co to? - spytała się mnie Mixi gdy zobaczyło moje znalezisko.
- Elise. - odrzekłem i wziąłem jajko delikatnie w pysk. Wokoło gniazda było sporo krwi, prawdopodobnie jego matki... całkiem możliwe, że zginęła, a ono zostało bez opieki. Muszę się nim zająć.
(Mixi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz