Wszyscy patrzeli na niebieski płomień, mnie tam za bardzo nie obchodził więc stałam z tyłu na "czatach"... wypatrywałam choć najmniejszego ruchu... jednak nic (na szczęście) nie przyszło, prócz zapodziałej się gdzieś Assumi. W tunelu było ciemno ale rozrużniałam człowieka od zombie... nagle podeszła do mnie Shailene...
-Skąd wiesz co to za stworzenia? - zapytała..
Przez chwilę milczłam ale w końcu odpowiedziałam widząc niepewność na jej twarzy...
-Bo wiesz... już kiedyś się z nimi spotkałam... na terenach watahy ich nie spotkasz... występują tylko tam gdzie ludzie...
-Dlaczego tylko tutaj? Możesz powiedzieć mi o nich więcej? - zapytała powturnie...
-Występują tam gdzie ludzie bo sami kiedyś nimi byli... to choroba którą stworzył człowiek, żeby potem ją sprzedać na całym świecie i mówiąc że to największa broń wszechczasów... bawił się życiem i śmiercią... są dwa "poziomy" "zombiactwa"... pierwszy to zarażeni, są szybcy i bezwzględni... wystrzegaj się ich i unikaj... drugi to zwyczajne, powolne, głupie zombie... bardzo łatwo przed nimi uciec... - powiedziałam... - Choć... dołączmy do reszty...
(Shailene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz