Szłam zmarnowana przez las...
- Co teraz?- zapytałam...
Allen i Allison popatrzyły po sobie, w końcu jedna odpowiedziała ze smutkiem...
- Musimy znaleźć sobie miejsce...
- Tylko gdzie? Masz może jakiś pomysł?- zapytałam nadal ze spuszczonym łbem... nie odpowiedziała - No oczywiście... pomysł jest... ale nie ma jak go zrealizować...
- To może dołączymy do... no nie wiem... watahy?- podsuneła Allen... to nie był zły pomysł... ale kto by chciał dziwadło na swoim terenie?
Coś poruszyło się w gąszczu tuż przed nami...
- Może... skręćmy w prawo?- Allison już ciągła mnie w prawo...
- Nie... jak jest negatywnie nastawione to trudno... najwyżej nas zabije... - odpowiedziałam, jednak szybko dodałam z uśmiechem - chociaż nie... to on padnie trupem - zachichotałam... a tymczasem z gąszczu wyszedł wilk...
(Ktoś? Bez rozlewu krwi okej?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz