Powoli do moich snów wdarło się jasne światło. Zasłoniłem łapą oczy, by światło słoneczne przestało mnie razić. Próbowałem ponownie zasnąć, ale w końcu poddałem się. Powoli wstałem. Przeciągnąłem się ziewając. Powlokłem się ku wyjściu. Jeszcze rzuciłem spojrzenie wgłąb jaskini - tam gdzie było strome zejście prowadzące na dół. Na dole były rożne morza i rzeki lawy. Ruszyłem na dwór. Dzisiejszego dnia miałem iść prawo, mimo to ruszyłem na wprost. Ledwo poznałem te tereny, ale przywłaszczyłem sobie jaskinię. Ledwo wyczułem zapach wilka. Nie miałem zamiaru zmieniać jakoś postawy czy tempa kroku, jak to czasem się robiło.
- Hej ty! - ktoś odezwał się do mnie. Obok mnie pojawił się wilk. Zapewne to jego wyczułem. Uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie. Przekazałem mu wilczą mową, że nie mam agresywnych zamiarów. Wilk nie wyglądał na zadowolonego. I zachowywał się jakby nie rozumiał, że w ogóle coś do niego powiedziałem.
- Kim ty jesteś? - warknął nieznajomy.
"Jestem Szare-szybkie-długie-uszy" odparłem w wilczej mowie. Wilk popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem."Nie posiadam głosu"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz