Czułam się niezręcznie. Mój wzrok kursował od Est do tego basiora. Nie miałam zamiaru robić sobą wielkiego zamieszania. Wpatrywali się w siebie jak w obrazki. Zrobiło mi się od tego nie dobrze. Nie wiem dlaczego, ale przyszedł mi do głowy szalony pomysł.
- Myślę, że jeszcze dzisiaj będziesz wstanie biegać, ale bycie samej przez najbliższy tydzień jest bardzo ryzykowne. – Powiedziałam bezbarwnym głosem, jak medyk gdy oznajmia zgon. – Dobrze byłoby, gdybyś przez jakiś czas miał ją na oku.
- Co masz na myśli? – Odezwał się basior.
- Częstsze spotkania, ogólnie. Tak, że jak następnym razem zasłabnie, będziesz mógł się nią zająć, zrobić w razie czego reanimację. Oczywiście, nie chodzi mi o to, żebyś był z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale o większe zainteresowanie przez kilka dni.
Spojrzałam się na wilczycę.
(Est? Satoshi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz