Las zdawał się nie mieć końca. Wędrówka zdawała się nie kończyć. Somniatis nadal był wilkiem, co go jak widać bardzo cieszyło. Ja również zmieniłam się w wilka. Somniatis zapytał zdziwiony:
- Czemu nie zostałaś w dawnej postaci? Przecież... no... wiesz...
- Nie jest dobre dla mnie, aby każdy dookoła mnie rozpoznawał. Widziałeś jak zaharowała tamta wataha na mój widok? Brzydzili się mną!
Dalej szliśmy w milczeniu. Somniatis widać był już zmęczony wędrówką, ja również. Jednak odezwałam się do niego dodając mu otuchy. Jako wilk był ode mnie o głowę wyższy.
- To tylko pozór, tak naprawdę puszcza zaraz się skończy. - odezwałam się dosyć pewnie.
I faktycznie. Puszcza jakby się skończyła. Mimo iż żadne z nas nie widziało wyjścia puszcza jak urwany film. Niespodziewanie, zniknęła. Byliśmy na pustyni.
- Nigdy nie wiadomo gdzie puszcza nas wysadzi. Ostatnio mnie wysadziła na dziedzińcu zamku, a za pierwszym razem pod starym dębem. Ale tym razem mamy szczęście. - uśmiechnęłam się niepewnie. - Pustynia jest... hmm takim jakby środkiem w Ernas. A to oznacza, że jesteśmy na rozdrożu.
- Ernas... to nazwa tej krainy?
- Mhm. - i nie mówiąc już nic zaczęłam kreślić mapę.
Była ogromna. Tak samo jak państwo. Naznaczyłam sam środek.
- Znajdujemy się na pustyni, w na północy znajduję się latająca smocza wyspa, na południu wilcza skała... na wschodzie Wataha Wschodu... czyli idziemy na zachód!
- A gdzie konkretnie?
- Do mojego braciszka... mam nadzieję ze jeszcze mnie pamięta.
(Somniatis?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz