- Panie Goldblatt, jak ja mam coś takiego wprowadzić na rynek, co?! - wrzeszczał gruby mężczyzna w dresie. - Nie dość, że zachodzi mnie pan w czasie wolnym, to jeszcze to co pan mi proponuje jest niezdatne do użycia! - krzyczał mężczyzna gwałtownie gestykulując i pokazując na małe pudełko leżące na stole, w którym się znajdowała replika miecza świetlnego z Gwiezdnych Wojen, któremu pozwoliłem sobie nadać nazwę "Miecz Fotonowy". - Gdyby nie był pan jednym z naszych najbardziej dochodowych pomysłodawców, już by tu pana nie było! Przecież to jest jakaś zabawka! Ech, Goldblatt...
- Proszę pana, proszę się tak bardzo nie denerwować, zaraz mnie tu nie będzie i nie będę panu przeszkadzał w ćwiczeniach, dobrze, panie Scum? - powiedziałem uspokajająco jednocześnie uśmiechając się przymilnie. Jestem już przyzwyczajony się tak zachowywać przy takich szychach jak on.
„Muszę jeszcze zabrać model ze stołu.” - pomyślałem wkładając pudełko do kieszeni.
Już się odwracałem żeby wyjść z jego gabinetu, kiedy usłyszałem za sobą głos mojego "przełożonego".
- Aha, i przepraszam ze musiałeś ubierać dzisiaj ten garnitur, skoro i tak, i tak nic nie załatwiłeś. Hehe, pewnie musiałeś wzbudzać nie małe zamieszanie wśród kobiet, kiedy tu jechałeś. Hah, tez taki byłem kiedy byłem młodszy! Tyle, że ja nie miałem czarnych włosów i niebieskich oczu jak ty! Haha! - serdecznie śmiał się mój pracodawca. Szybko zmienił swoje nastawienie. Nie lubiłem faceta. Strasznie.
Powoli traciłem nad sobą kontrole. Jak długo mam udawać niewiniątko, co!? Ja chce stąd w końcu wyjść. Ale wytrzymam jeszcze chwilę.
- Haha... tak, ma pan rację. No to cóż, może następnym razem się uda. Do widzenia. - odparłem i wyszedłem. Nie mam ochoty oglądać jego gęby. Typowa szumowina, która żeruje na innych, ale na szczęście akurat dla mnie - za dobre pieniądze.
Kiedy byłem w holu wyjąłem i otworzyłem pudełko. Był w nim podłużny metalowy przedmiot, który miał długość mniej-więcej dwudziestu pięciu, a średnicę około trzech centymetrów. Do jednego końca przymocowany był metalowy obiekt, który przypominał trochę karabinek do wspinaczki górskiej, a w drugim, nieco grubszym, widać było czarny otwór, co przywodziło na myśl wylot lufy.
Powoli wyciągnąłem go z pudelka i przesunąłem kciukiem włącznik. Przede mną z cichym buczeniem pojawiła się długa na ponad metr energetyczna klinga, rzucając dookoła niebieskie światło. Podszedłem do najbliższej doniczki i machnąłem ręką.
Po chwili w miejscu gdzie Miecz Fotonowy przeciął doniczką teraz pojawiła się smuga, a chwile później ziemia wraz z kawałkiem doniczki osunęła się na podłogę.
- "Zabawka", huh? - mruknąłem do siebie.
Poszedłem w stronę parkingu podziemnego, gdzie zostawiłem swój motocykl. Niestety bez niego nie mogę dostać się do domu, a nie chce się teleportować, to zbyt niebezpieczne.
Nie dość, ze musiałem ubrać garnitur, to jeszcze musiałem zostawić Obierka samego w domu! "Obierek 3000" – tak brzmi jego pełna nazwa, czyli po prostu android – jednorożec. Nie pytajcie się nawet, czemu jednorożec. Pewnie teraz ogląda jakieś dziwne seriale leżąc na mojej kanapie.
Chociaż najgorszą rzeczą było to, że musiałem się fatygować z Areny 1 do 3, co mnie naprawdę boli.
Zjechałem windą na piętro -3, na którym stał mój motocykl. Ten budynek jest za duży. Podbiegłem do mojego czarnego motocyklu i założyłem na głowę kask w jedynym akceptowanym przeze mnie kolorze – czarnym, który przyczepiłem do motocykla.
Powoli wyjechałem z parkingu z zamiarem dostania się do Areny 1.
---
Dojechałem już pod mój dom, ale szczerze nie miałem ochoty bawić się w projektowanie dla pana Scuma, więc chyba się przejdę. Godzina jeszcze młoda, więc czemu by nie skorzystać?
Zacząłem iść wolnym krokiem w niewiadomym mi kierunku.
Szedłem już może 10 minut gdy nagle poczułem czyjąś obecność, a chwile potem ruch czegoś ciężkiego w moją stronę. Zablokowałem to jedną ręką i poczułem lekką zmianę. Odblokowałem ekran mojego telefonu i włączyłem kamerkę z przodu. Popatrzyłem się na siebie. Moje oczy zmieniły kolor na złoty, ale do tego już jestem przyzwyczajony. Ale nie moje oczy zwróciły moją uwagę, tylko grupa ludzi stojących za mną. Było tam może siedmiu ludzi z nożami. Westchnąłem.
- Dobra, mam trochę napięty terminarz, więc może powiecie mi o co chodzi i wszyscy rozejdziemy się w swoje strony? - powiedziałem odwracając się.
- Ostatnio przeszkodziłeś nam w napadzie – powiedział największy z nich, stojący na środku, który przedtem prawdopodobnie rzucił ciężkim przedmiotem w moją stronę. - Teraz musisz za to zapłacić.
Zacząłem szukać w pamięci czegoś takiego. Och, przypomniało mi się. To było kiedy miesiąc temu poszedłem do banku, akurat wtedy próbowali obrabować bank. Jeden z nich mnie popchnął, więc się go pozbyłem. Teraz się dowiedziałem, że to był ich dowódca. Na szczęście wtedy byłem tylko ja w banku. A teraz widocznie chcą się zemścić. Będzie to trudne. Wybrali sobie złego przeciwnika.
Wyjąłem z kieszeni w marynarce mój pistolet, P08 Parabellum.
- No to co, chłopcy? Bawimy się w waszą grę? - uśmiechnąłem się dziko.
---
Ubrudziłem swoją marynarkę krwią.
- Dopiero co ją prałem! Naprawdę..?
Ściągnąłem ją i przewiesiłem przez ramie.
Znowu spojrzałem na ekran telefonu – moje oczy wróciły do normalnego koloru. Zacząłem się rozglądać po uliczce. Blisko mnie była kawiarnia, więc postanowiłem tam wejść i napić się czegoś ciepłego.
Wszedłem do przytulnego wnętrza i usiadłem przy stoliku obok okna. Po chwili podeszła do mnie kelnerka.
- Witam, poproszę espresso i jakieś ciastko – powiedziałem uśmiechając się do kobiety.
(Jakaś pani, może? Mam nadzieję, że mój charakter przypadnie do gustu chociaż jednej osobie na blogu :D)
Napisałabym ale wszystkie moje postacie są zajęte :/ ;D
OdpowiedzUsuńNie, Chitoge nie... ale ona na hausie siedzi XD
Za to moja Tyks jest wolna xD (Taa..trzeci chłopak z którym sobie popiszę xDD) + Est <3 Kochana cudnie mi się z tobą piszę <3
OdpowiedzUsuńO jak świetnie ^^ Też mi się z tobą świetnie pisze ;)
UsuńOoo..Jesteś online? XD
OdpowiedzUsuńRobie sobie spaghetti *^*
OdpowiedzUsuń#Wegetariańskieżycie BD
Usuń