Dziewczyna dostała nagle zaćmy, jakby wszystkie jej myśli dosłownie wyparowały jak kamfora. Starała się coś wymyślić, jednak coś uporczywie jej nie pozwalało. Może presja? Stres? Zapewne te czynniki jej tego nie pozwalały. Ogon był coraz bliżej, a strzały rozlegały się coraz bliżej. Wtedy ni stąd, ni zowąd pojawiła się przed nimi policja, tego by jeszcze brakowało… chociaż… może oni pomogą w złapaniu tajemniczego ogona... Vincent pewnie też tak myślał, bo zaczął zwalniać samochód, a jego twarz jakby pogodniała. Jednakże ich oczekiwania były niezgodne z rzeczywistością, gdyż policjanci wyskoczyli z auta i zaczęli strzelać w ich samochód, a ogon, wręcz olali.
- Co jest do cholery?! Czy wszyscy już powariowali?! – wrzasnął Vincent manewrując kierownicą, by policjanci nie trafili w opony czy też silnik
- Mnie się pytasz?! – odkrzyknęła dziewczyna
Po chwili rozległ się odgłos pęknięcia przedniej szyby, jednak owe pęknięcie nie przeszkadzało Vincentowi w jeździe. Po chwili z zawrotną prędkością wyminęli samochód policjantów, po czym skręcili w kolejną uliczkę miasta. Dziewczyna nie dowierzała, że to się dzieje naprawdę, chłopak za pewne też.
- Pytanie… Czy ostatnio podpadłaś jakoś policji czy coś? – spytał chłopak patrząc się co chwila w lusterko wsteczne
- Nie przypominam sobie… Ale wątpię bym coś takiego zrobiła… - odparła dziewczyna patrząc się w tylną szybę – Mam nadzieję, że Ty nie podpadłeś…
- Nie, raczej nie… - odparł, po czym gwałtownie skręcił w lewo
Właśnie wtedy w głowie różowowłosej zapaliła się lampka, może oni…
- Ej Vincent.. A może… Oni wyczuli TO? Chociaż wątpię, by TO było, aż tak silne… - powiedziała niepewnie dziewczyna
(Vincent? Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać, w dodatku na taką beznadziejność ;-;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz