Usiadłam obok Tyks na kanapie.
- Jeszcze raz dziękuje...
- Nie ma za co.
Zamknęłam oczy. Jak Chi się o tym dowiedziała? Z sis próbowałyśmy stłumić jej magię, ale jak widzę to się nie udało. Niedługo ONA tu będzie, trzeba coś z tym zrobić... Otworzyłam oczy, odwróciłam się i zaczęłam szukać wzrokiem swojej siostrzenicy. Nie ma jej... czekaj... JAK TO JEJ NIE MA!? Wstałam jak oparzona z kanapy.
- Co się stało? - spytała zaciekawiona Tyks.
- Chitoge, uciekła! Zawsze tak robi kiedy coś przeskrobie! - O nie, nie, nie tym razem jej nie odpuszczę, jak tylko wróci to nie ominie jej poważna rozmowa!
- Spokojnie... ona wróci.
- Ja, wiem! Tylko, że Chi znów zachowuje się jak dziecko zamiast ponieść za siebie całej odpowiedzialności! - wyjęłam telefon z kieszeni, przez chwilę wybierałam numer, a następnie zadzwoniłam.
- Co ty robisz?
- Dzwonię. - po chwilę usłyszałam głos siostrzenicy.
- Chitoge! Gdzie ty się podziewasz!?
- Spokojnie ciociu... przenocuję u koleżanki, nie denerwuj się. Wrócę za kilka dni. - Rozłączyła się, świetnie! Poszłabym jej szukać, ale mój stan i Tyks nie był zbyt dobry. Poszłam do kuchni, miałam tam kilka bandaży i lód. Bandaże w apteczce, a lód w zamrażarce. Kiedy już wszystko miałam w rękach poszłam z powrotem do salonu. Usiadłam obok Tyks, wzięłam bandaże w rękę i zaczęłam obwijać jej rany. Kiedy skończyłam, położyłam sobie na głowę zimny okład z lodu. Ból nie ustawał, to przez tego debila Nightmare'a. Uduszę go kiedyś, to wszystko jego wina i matki. Gdyby mi go nie dała to moje życie byłoby inne. Eh... no niestety... Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, czułam się jakby moja skóra była palona, naszyjnik świecił.
- Przez... tego debila... Nightmare'a... - wstałam z kanapy, wykonałam dwa chwiejne kroki... i bezwładnie upadłam na ziemię.
(Tyks? Tylko za żadne skarby nie zdejmuj jej naszyjnika xd A sorry, że z takim opóźnieniem, nie miałam pomysłów :D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz