Wahałam się chwilę nim odpowiedziałam. Nie znałam jej, co było równe z tym, że jej nie ufałam. Jednak znała moje imię...
- Nie - odpowiedziałam w końcu.
Normalnie takie kłamstwo by nie przeszło, ale w tej ciemności nie miała szans zobaczyć mojego koloru oczu ani niczego, dzięki czemu mogłaby mnie rozpoznać.
- W takim razie kim jesteś? W WKNie nie mówili o nikim innym, kto został porwany...
Cholera! Teraz to mnie wkopała. No, bo w końcu jeśli podam imię kogoś, kto naprawdę należy do WKN ta osoba będzie miała problemy, ale jeśli coś wymyślę to nie uwierzy. Trzeba zaryzykować.
- Jestem... Minoo - użyłam imienia z jakiejś książki. - Nie należę do WKNu od dawna, więc możesz mnie nie znać.
Zapadła cisza. Ja nie chciałam pytać jej o imię, bo... Właściwie nie wiecz czemu Po prostu nie chciałam. Kojarzyłam jednak ten głos, jego posiadaczka nazywała się bodajże Tyks.
- Mogłabyś mi powiedzieć jaki mamy dzisiaj dzień? - odezwałam się w końcu.
- Siedemnastego października - odparła.
- Trzynaście dni...
Wiedziałam, że siedzę tam już długo, bo siniaki powstałe w skutrk ciągnięcia mnie po ziemi przestały boleć, jednak łudziłam się, że to jednak trochę krócej. Martwiłam się o WKN.
- Jak sobie radzi WKN bez Mixi? - spytałam.
(Tyks?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz