31 stycznia 2016

Od Rue cd. Tomoe

Ruszyłam za Tomoe, przeskakując nad fragmentami krzeseł i stołów porozrzucanymi po całym pomieszczeniu. Wbiegłyśmy do niewielkiego korytarzyku i wypadłyśmy na wąską, nieco zaśmieconą, wilgotną, ciemną uliczkę.
- Pospiesz się. – Tomoe pospieszyła w kierunku drogi głównej.
- Gdzie Misao? – Rozejrzałam się zaniepokojona, gdy nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramię i wciąga w boczny zaułek, niemal niewidoczny ze względu na wielkie kontenery na śmieci i poustawiane w nieładzie podgniłe kartony.
- Ogarnijcie się trochę, bo będą kłopoty. – Warknęłam Misao wpychając nas między pudła. Nie wiem, jakim cudem dotarła tu przed nami, ale miała rację, bo zaledwie kilka sekund później usłyszałam, że mija nas grupa ratowników.
- Tędy będzie szybciej. – Krzyknął jeden z nich. – Oddział pierwszy za mną. Drugi ubezpiecza. W razie problemów poinformować centralę. Nie wiemy z czym mamy do czynienia.
Tomoe wysunęła się z naszej skrytki i ostrożnie podeszła do skraju ściany, aby rozeznać sytuację. 
- Tędy nie wyjdziemy. – Powiedziała cicho. – Zauważą nas.
- No nie gadaj… co ty robisz, odejdź stamtąd. Zobaczą cię. – Całkowicie skupiona na poczynaniach Tomeo nawet nie zauważyłam, że Misao zdążyła już wspiąć się na drabinkę przeciwpożarową. Patrzyła na Tomoe z nieskrywaną pogardą.
- Niezły pomysł. – Przyznałam szybko, aby skierować uwagę Misao na coś bardziej pożytecznego w tym momencie niż kłótnia.
- Jak mój każdy. 
- Ej słyszałeś to. – Wszystkie trzy odwróciłyśmy się gwałtownie w kierunku uliczki. Usłyszałam szybkie kroki, wyraźnie odbijające się echem na wilgotnej ziemi.
- No to pięknie żeście się spisały. – Mruknęła Misao.
- Nie gadaj tylko właź szybko. – Tomoe już stała przy drabince. Zatrzymałyśmy się tylko raz, gdy zza jednym z kontenerów zamajaczyła sylwetka ratownik. Przylgnęłyśmy do ściany budynku. Wstrzymałam oddech. Serce waliło mi tak głośno, że miałam wrażenie, że każdy w najbliższej okolicy je słyszy. Na szczęście mężczyzna minął nas, chyba nawet nie zauważył tego miejsca i mogłyśmy kontynuować wspinaczkę, która wbrew pozorom wcale nie była taka łatwa. Na wilgotne szczeblach nie łatwo się było utrzymać, a do tego budynek był wyższy, niż z początku mi się wydawało. W końcu jednak dotarłyśmy na dach. Był on płaski i nie było tam absolutnie nic z wyjątkiem klapy na samym jego środku.
- Wejście do piwnicy. – Rzuciłam i ruszyłyśmy ku niemu.
Tomoe złapała za niewielką rączkę i szarpnęła, ale klapa nie ustąpiła. Zamknięte. Wyciągnęłam dłoń przed siebie. Skoncentrowałam się na wilgoci zebranej przy zamku, napięłam palce i wyobraziłam sobie jak drobinki wody zmieniają się w lód. Rozległ się głośny trzask. 
(Tomoe?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz