23 czerwca 2016

Od Est cd. Tyks - "Początek końca..."

Stałam przed Nightmarem patrząc w jego duże, szafirowe oczy. Bolało mnie to, co zrobił. Obiecał mi, że to się nigdy nie zdarzy, a jednak... skłamał.
- KŁAMCA! - wykrzyczałam z całej siły. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Najpierw spojrzał na mnie zdezorientowany, lecz po chwili uśmiechnął się.  
- Czego oczekiwałaś po władcy smoków? Byłego sługę władcy ciemności? POWIEDZ CZEGO OCZEKIWAŁAŚ? PRAWDY? Jeżeli tak to grubo się myliłaś, skarbie. - Powiedział z obrzydzeniem i rozbawieniem w głosie. Spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach. 
- NIENAWIDZĘ CIĘ, SŁYSZYSZ?! NIENAWIDZĘ!
- Heh. Jakbym o to dbał. - Zaśmiał się. Nie wiem czemu, ale nie chciałam z nim walczyć. W sumie to było oczywiste, przegrałabym. Nie miałam szans z tym wielkim smoczyskiem. Póki mnie nie atakuje mogę przemyśleć co powinnam zrobić. Nagle usłyszałam kroki... Odwróciłam się i zobaczyłam... Tyks?! Powiedziałam jej, przecież by uciekała razem z... Awery'm? Gdzie on jest?
- Oh, witaj Tyksono - Nightmare wyszczerzył zęby. Zdziwiona patrzyłam to na smoczysko to na wilczycę. - Jak tam u twojego brata? Słyszałem, że jest... bardziej sztywny niż poprzednio. - Wilczyca warknęła i rzuciła się na Nightmare'a. Ugryzła go w łapę, on wydał z siebie jęk bólu i odrzucił ją. Tyks wylądowała na ziemi, jednak szybko wstała i ponownie zaatakowała. Po kilku atakach Nightmare wkurzył się i przygwoździł Tyks do ziemi swym ogonem. Stałam tam jak sparaliżowana... nie wiedziałam co robić. 
- PUŚĆ MNIE! JESTEŚ POTWOREM! ZABIJE CIĘ. - krzyczała Tyks ze łzami w oczach, próbując wydostać się spod ogona smoka. O czym ona mówiła...? Dopiero po chwili skojarzyłam fakty. Awery zniknął, Tyks płakała, żarty Nightmare'a... W tamtej chwili wszystko miało sens.
- Jak mogłeś...? - patrzyłam na niego z przerażeniem w oczach. Oboje spojrzeli w moją stronę. - Odpowiesz za to Nightmare... własnymi rękami wyślę cię do piekła! - stworzyłam trzy kule, które zaczęły krążyć dookoła mnie. Wszędzie zaczęły pojawiać się cienie, które śmiały się demonicznie. - To nasza ostateczna walka. 
- Est...? Heh skoro tego pragniesz... Jednak nie czujesz tego? 
O d  k i e d y  b y ł a ś  p o d  k o n t r o l ą.
Wszystko zaczęło blaknąć i rozpuszczać się. Widziałam jego przeraźliwy uśmiech. Moje całe ciało przeszył ogromny ból, upadłam na ziemię. On... zdobył to czego pragnął. Zamknęłam oczy i czekałam na to co miało się wydarzyć. 
***
Usłyszałam głos... a może mi się wydawało? Nie, nie było mowy o pomyłce. Słyszałam go coraz głośniej, był taki znajomy.
- Est? Obudź się! Proszę... - Otworzyłam oczy. Zobaczyłam znajomą twarz. Była to Tyks.
- Tyks...? Gdzie ja je... - Tyks nie dała mi dołączyć tylko z całej siły mnie przytuliła.
- Spokojnie Est, jesteśmy w twoim domu. - Pokiwałam tylko głową. Czy to mi się śniło? A wydawało się takie realistyczne...  Spojrzałam na swoją rękę, by obejrzeć pierścień, w którym był uwięziony Nightmare... to chyba żart. NIE BYŁO GO! I CO TERAZ?! Zaczęłam ze strachem błądzić wzrokiem po pokoju.
- Czy to...
- Tak Est... to prawda. Awery... zginął i Nightmare się wydostał. - Tyks powiedziała beznamiętnie, jednak wyczuwałam nutkę smutku w jej głosie.
- Przykro mi... - Bez słowa odsunęłam od siebie Tyks i wstałam. Nie było sensu prowadzić dalszego dialogu. Nie miałam ochoty, ani czasu. Nie ważne jakim sposobem muszę odnaleźć Nightmare'a i go pokonać. Nie ważne jakim kosztem.... Nawet jeżeli bym miała stracić życie.
(Tyks? Meh... nie zostało mi jakoś zbyt wiele pomysłów. Poprowadźmy to jakoś do końca ;p )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz