Willa wyglądała jak wszystko, co do tej pory widziałem w Arenie 2. Pięknie i majestatycznie, sztucznie, jak z miasteczka Barbie.
- Wchodzimy? – spytałem mojej towarzyszki. Skinęła głową. – Otworzysz?
Rue ruszyła przodem, wyjmując klucze z kieszeni. Wybrała odpowiedni i wsadziła do zamka. Zawahała się przez chwilę, nim go przekręciła. Zamek szczęknął i drzwi do willi stanęły otworem. Dziewczyna weszła pierwsza i zapaliła światło w przedpokoju. Ruszyła schodami w górę. W milczeniu podążałem za nią, rozglądając się ukradkiem po wnętrzu. Brunetka zaprowadziła mnie do całkiem pokaźnych rozmiarów pokoju sypialnego. Było w nim perfekcyjnie czysto i sterylnie. Wszystko pokryte było cienką warstwą kurzu. Nieruchome. Niezmienne.
- Gdzie upadła Misao? – spytałem rozglądając się bacznie za jakimiś pozostałościami po dokonanym morderstwie.
- Mniej więcej tutaj… - wskazała Rue. Podszedłem do tego miejsca i kucnąłem.
- Oglądałaś zwłoki? – Odwróciłem twarz w kierunku towarzyszka. Dziewczyna pokiwała głową. – Rany?
- Dziura… w głowie. Poza tym nic – powiedziała cicho.
- Czyste zabójstwo. – Pokiwałem głową w zastanowieniu. – Profesjonalista.
- W ścianie… w ścianie był nóż. – Przypomniała sobie Rue. – Mogę go przynieść. Myślisz, że to jakoś pomoże?
- Oczywiście. – Wstałem, a dziewczyna podeszła do biurka i wyciągnęła z niego proste ostrze do rzucania. Nóż, jak każdy inny. Żadnego inicjału, żadnego wzoru czy charakterystycznego wcięcia… nic. – Hmm…
- Nic ci to nie mówi, prawda? – spytała Rue, wzdychając.
- Nie – przyznałem. – Ale mój przyjaciel może to zbadać. – Uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny. – Nie mam lepszego pomysłu. A ty?
Brunetka rozejrzała się po pomieszczeniu. Potem ponownie spojrzała na mnie.
(Rue? Jakieś inne pomysły :P Wybacz, że dziś krócej, ale o to musiałam zapytać^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz