- To najlepiej ukatrupić. - warknęła pod nosem krótkowłosa i odwróciła się od swojej Alphy, jakby chciała przeczesać jeszcze raz wzrokiem teren. - Nie potrzeba nam chyba więcej gęb do napojenia.
Nieznajomy spojrzał zdezorientowany na Tyks. Dziewczyna tylko przewróciła zniecierpliwiona oczami.
- Już wystarczy, że Warruś robi niezłą zadymę.- zaśmiała się cicho pod nosem.
- Skończyłaś? - zapytała lekko zniecierpliwiona Alpha.
Tyksona zamilkła. Cóż innego mogła zrobić? Musiała liczyć się ze zdaniem starej-nie-starej Argony. Wadera zmieniła się nie do poznania. Jednak dziewczyna zdołała to już zaakceptować. Cała trójka musiała jak najszybciej ruszyć swoje łaskawe cztery litery i odejść z tego miejsca, zanim stanie się coś nieprzyjemnego. Tyks oddaliła się trochę od Alphy i nieznajomego. Jak na złość niestety wpadła na czarnoskórego mężczyznę, ubranego w stylu reggae.
- Przepraaaszam. - mruknęła jakby od niechcenia i już chciała ominął mężczyznę, kiedy ten popchnął ją z całej siły.
Czarnowłosa zdezorientowana upadła na chodnik. Mężczyzna wyciągnął broń. Ewidentnie należał do ZUPA'y.
- Co? Chcesz oberwać po ryju? - warknęła Tyksona i podniosła się chwiejnie na nogi, stając w pozycji bojowej.
Już zamierzała się na niego rzucić, kiedy poczuła, że ktoś pociąga ją za kudły. Dziewczyna odwróciła się i usłyszała huk. Argo w ostatniej chwili właśnie ocaliła jej dupę.
<Spieprzyłam. Wiem. Naciągane to to ;-; Przepraszam ;-; Argo? Akiro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz