– Że co? – zapytałam zdziwiona. – Pokaż mi to.
Brunetka podała mi telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam czarno-białe zdjęcie, imię i nazwisko oraz datę zgonu.
– Przecież to zeszła dekada – mruknęłam. – To dlatego go nie kojarzę.
– A ja mimo wszystko tak.
– Nie wiem, może ma jakąś rodzinę? – zastanowiłam się. Wyjęłam swój telefon i weszłam w aplikację szpiegowską. – Takamoto? – zapytałam, zawieszając palce nad klawiaturą. Brunetka skinęła głową, a ja wpisałam nazwisko.
– Szukamy żyjących, prawda? – uśmiechnęłam się.
– No chyba że ściągniesz demony do gadania z duchami – parsknęła.
– Okej, no to mamy trójkę. Akama Takamoto, lat osiemdziesiąt dwa, Mirij Takamoto, lat pięćdziesiąt osiem i Marie Takamoto, lat dwadzieścia cztery – oznajmiłam, przewijając zdjęcia.
– Znasz adres? – zapytała Camille, wychylając się, by zobaczyć ekran. Pokręciłam przecząco głową.
– To w ogóle wygląda tak, jakby nie byli nigdzie zameldowani.
Moja towarzyszka zmarszczyła brwi.
– To możliwe?
Zaśmiałam się krótko.
– Teoretycznie nie, ale w tej pracy już mnie nic nie zdziwi. Jakie ludzie potrafią mieć wtyki, to czasem trochę przerażające – powiedziałam.
– Więc co robimy? Raczej nie sądzę, że to ktoś od nich.
– Masz rację, to byłoby za proste. Raczej nikt nie jest tak głupi. Co nie znaczy, że nie musimy z nimi porozmawiać. Może znają kogoś, kto postanowiłby niejako wskrzesić naszego Jurija.
Camille pokiwała wolno głową i dopiła swój likier.
– To gdzie idziemy? – zapytała. Zastanowiłam się chwilę.
– Do mnie – postanowiłam. – Może nawet nie będzie konieczności rozmawiania z pozostałymi Takamoto.
– Co masz zamiar zrobić?
– zapytała dziewczyna podejrzliwie, rzucając na stolik kilka srebnych monet.
– Najpierw wrócić do domu. Po drodze zadzwonimy do Stevena.
(Camille? Kolejna osoba, która powie nam wszystko o wszystkim, co z nas za Holmesy) XDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz