Lotniskowiec był coraz bliżej nas i niepokojąco zwalniał, aż w końcu zatrzymał się. Teraz straciliśmy już całą nadzieję, że ta podróż minie nam spokojnie i bez dalszych przygód. Załoga lotniskowca z niewiadomych dla mnie (przynajmniej na razie) powodów, postanowiła ściągnąć nas na pokład. Z jednej strony było coś w rodzaju dźwigu, który, zapewne przez kogoś kierowany, zbliżył się w naszą stronę. Złapał za bakburtę i zaczął ciągnąć nas w stronę statku tak mocno, że aż musieliśmy schwycić się czegoś, by nie upaść. Dźwig zaholował nas bliżej rufy. Tam otworzyło się coś, co wyglądem przypominało most zwodzony i tam przejęli nas ludzie z załogi. Nasza motorówka została wciągnięta na pokład, a klapa za nami zamknęła się. Byliśmy w pułapce. Musieliśmy zejść z pokładu i czekać, zapewne na kogoś z wyższej rangi. Po chwili naszym oczom ukazał się blondyn w średnim wieku, odziany w mundur. Podszedł do nas i od razu rozpoczął przesłuchanie:
-Kim jesteście i skąd płyniecie? - postanowiłam zabrać głos oraz nadać mu spokojny, lekko zdziwiony ton.
-Płyniemy z Akatsuki a dokładniej z Ainelysnartu. Ja jestem Epifora, a to mój przyjaciel Lorem - starałam się mówić dokładnie to, co wcześniej od niego usłyszałam. - Jestem autorką powieści prawniczych. Może pan o nich słyszał... Gdy byłam w bibliotece poznałam Lorema w momencie, gdy próbował podłożyć tam książkę. Zainteresowałam się nią, więc zaprosił mnie do siebie. Potem mieliśmy się spotkać z koordynatorem Szekspirem, jednak namierzył nas SJEW i musieliśmy uciekać. - Lorem tylko kiwał głową, jakby na potwierdzenie moich słów. Mężczyzna zmierzył nas podejrzliwym spojrzeniem.
-Chodźcie za mną - powiedział w końcu. Ruszyliśmy za nim w eskorcie jeszcze kilku osób z załogi.
-Te potest experiri ad nos de. Si quaerere incipiat, erit finis [Mogę spróbować nas stąd wyciągnąć. Jeśli zaczną nas przeszukiwać, będziemy skończeni]
-...
(Loruś? ;3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz