- Nie przyszła góra do Mahometa, więc przyszedł Mahomet do góry, co? - powiedziałam wesoło, siedząc na parapecie i machając nogami. - Przeżywasz może deja vu? - zapytałam, patrząc na naszego więźnia. Ten w odpowiedzi splunął mi pod nogi.
- Nie bardzo - uśmiechnął się krzywo. - Wcześniej przesłuchiwała mnie ta ładna - oznajmił. Parsknęłam śmiechem.
- Niedługo tu przyjdzie to nawet na randkę będziesz mógł ją zaprosić - zapewniłam.
- Niech przychodzi szybciej - burknął Karpai, przeczesując włosy palcami. - Moja dziewczyna mnie zabije, miałem być w domu półtorej godziny temu.
- Ee tam, na pewno zrozumie - machnęłam lekceważąco ręką. - Każdy wie, że nasz czas pracy jest ruchomy.
Joshua natychmiast zrobił się cały czerwony i uciekł wzrokiem gdzieś wzrok. Westchnęłam ze zrezygnowaniem.
- No dobra, przyznaj się. Co jej nagadałeś? - zapytałam.
- Eee - zająknął się chłopak. - Bo wiesz, ona jest przekonana, że no... że ja pracuję w biurze.
- W wieku dziewiętnastu lat? - zdziwiłam się. Karpai przewrócił oczami.
- Możesz przestać mnie obrażać? - zapytał z poirytowaniem. - Dwudziestu - poprawił mnie. Uniosłam obie ręce do góry w geście obrony.
- Wierzę ci - parsknęłam. Nagle usłyszałam, jak drzwi do domu otwierają się, a zaraz potem w progu pokoju stanęła Cam. Ogarnęła wzrokiem całą scenę, a mój talizman zarejestrował jej chwilowe zdziwienie.
- Czekał na ciebie - oznajmiłam, gdy weszła do pokoju.
- Który? - zapytała mechanicznie.
- Jeden i drugi - parsknęłam.
- Ciebie to zostawić na chwilę samą... - westchnęła brunetka.
- Ale widzę, że znalazł się nasz kundelek. Daj głos, piesku - powiedziała z udawaną czułością, siadając naprzeciwko di Mondego.
- Hau, hau - potwierdziłam i niemal mogłam wyczuć, jak Cam przewraca oczami.
- To co, powtórka z rozrywki, czy od razu powiesz mi wszystko, co wiesz? - zapytała mężczyznę, a ten tylko spojrzał gdzieś w bok. Zła taktyka, przyjacielu.
(Cam? Umówisz się z naszym gościem? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz