- Nie tutaj! - Walnęłam facepalma w duszy. Naprawdę myślała że powiem to
na ulicy pełnej możliwych szpiegów? - Chodź – powiedziałam tylko i
ruszyłam przepychając się przez tłum. Ona tylko wzruszyła ramionami,
starła ręką resztki makijażu i z pełną godnością ruszyła za mną.
- Umiesz skakać po dachach? - Spytałam z lekkim uśmieszkiem.
Wiedziałam jaka jest odpowiedź, ale i tak patrzyłam na nią z udawanym
zaciekawieniem.
- Nie – odpowiedziała sarkastycznie. Uśmiechnęłam się .
- No to... mamy problem. - Ironia sącząca się praktycznie bez
przerwy z moich ust musiała być dla innych irytująca, ale cóż.... Mówi
się trudno na takie indywidua jak ja...
Szybkim ruchem złapałam się rury na rogu jakiejś starej pięknej
kamienicy i zaczęłam się wspinać. Trzy ruchy i już byłam na lekko
zardzewiałym bordowym dachu o wystających gdzieniegdzie dachówkach. Po
niecałej sekundzie Calia stała już za mną. Puściłam się biegiem
zostawiając za sobą wszystkie wspomnienia. Teraz byłam tylko ja, deszcz i
wiatr we włosach. Kochałam to uczucie. Gdy znalazłam się już na
niebieskim dachu, złapałam się za brzeg i miękko spadłam na dół. Calia
zeszła tą samą drogą tuż po mnie i zlustrowała wzrokiem mój dom o
niebieskich drzwiach.
- To tutaj – bardziej stwierdziła niż zapytała. Przewróciłam oczami i
podeszłam do drzwi. Przyłożyłam palec do jednej z cegiełek i wstukałam
kod na drugiej. Wiem że teraz mogłam wyglądać jak wariatka, ale Calia
widocznie zauważyła maleńkie kabelki wystające z lewej strony, bo nie przyglądała mi się ze zbytnim zdziwieniem.
Spostrzegawcza jest.
- Damy przodem – Powiedziałam z wrednym uśmieszkiem, a ta tylko
wypięła dumnie pierś i przekroczyła próg mojego domu. Nagle usłyszałam
krzyk. Lins. Zapomniałam o nim.
Gdy tylko podbiegłam do leżącej Calii, Lins siedział obok niej i
wpatrywał się we mnie ze skruchą. Kurde. Powinnam powiedzieć mu, że mamy
gości, ale pewnie i tak to wiedział zanim w ogóle ona weszła do domu.
Ale nigdy nie wyzbędzie się starych odruchów. Zawsze będzie atakował
tego, kto nie jest mną. Szybko podbiegłam do leżącej dziewczyny. Na
szczęście to była tylko rana na czole, ale i tak kazano by mi go uśpić,
gdyby tylko to wyszło poza niebieskie drzwi mojego domu. Dotknęłam jej
głowy kciukami, które jak gdyby wtopiły się w jej skórę. Moje oczy stały
się całkowicie białe. Zmieniłam jej wspomnienie. Teraz w jej głowie to
wyglądało tak, że potknęła się i uderzyła głową w komodę, która stała
obok. Ale wspomnienie nie uciekło. Wchłonęłam je. Nosiłam już tyle
wspomnień, że czasem po prostu trudno mi było myśleć, bo za każdym razem
napływały mi przed oczy. Większość z nich była związana z atakami
Linsa, ale nieważne.
Blondynka zamrugała i podniosła się do pozycji siedzącej
- …
( Calia? Jak ci się podoba dom za niebieskimi drzwiami? ;P )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz