Wpadając na Somiatisa, zadbałem, by nie narobił zbyt wielkiego hałasu. Nachylił się, by zobaczyć, co podają sobie, tak by nikt tego nie widział.
- O chodzi? - Spytał mnie, przerośnięty dzieciak, jednak mu nie odpowiedziałem. Zauważyłam, że mężczyźni już kończą, zerwałem się, z miejsca ciągnąc za sobą nowego znajomego. Schowaliśmy się, za dość sporym śmietnikiem.
- O co chodzi? - Zapytał ponownie czarnowłosy chłopak.
- Oni są z SJEW-u i coś knują, chce dowiedzieć się, co takiego kombinują.
- Że co?
- To, co słyszysz. Rozmawiałem, z tym, co przekazywał list i zauważyłem, że kłamie, dla tego postanowiłem go śledzić. - W czasie, gdy tłumaczyłem wszystko nowo poznanemu członkowi watahy, zauważyłem, że mężczyźni się rozdzielili.
- Za którym idziemy? - Zapytał mnie, wysoki typek od zegarków.
- Za tym drugim. - Odparłem, ruszając, za nieznanym mi mężczyzną. Śledząc, brązowowłosego faceta, ubranego w ciemną bluzę i granatowe spodnie, oraz w jakiś sportowych butach. Zeszliśmy tak za nim do czwartej areny, w sumie łatwo się śledzi ludzi, gdy nie widzą twojej prawdziwej formy. Gościu, wszedł do jakiegoś budynku.
- Hebi zostań tu lub idź, gdzieś się przejdź , by cię nie złapali.
- Że ja? - Pytał lekko zdziwiony chłopak, a ja tylko wzdychnąłem.
- A widzisz tu kogoś?
- Już znikam. - Powiedział i już zniknął za zakrętem, a ja już ruszyłem w stronę budynku. Powoli zakradłem się przez otwarte okno, od razu przylgnąłem do ściany, następnie, gdy zauważyłem rury wentylacyjne, wślizgnąłem się do niego. W sumie, w samą porę, ponieważ, chwilę później szło dwoje chłopaków.
- Kto znowu otworzył tu okno? - Powiedział czarnowłosy i ze swoim towarzyszem ruszyli dalej, ja natomiast prześlizgnąłem się między rurami. Spojrzałem przez kraty, znajdowała się tam, grupa ludzi.
- Wiec, jaki jest plan? - Spytał jeden z obecnych, tam ludzi.
- Mamy urządzić fałszywą akcje, w której mamy zebrać ludzi, którzy są z natury wilkami, mamy pomóc je wyłapać. - Zebranie trwało dość długo, więc po zakończeniu udało mi się wymknąć i odnaleźć.
- O chodzi? - Spytał mnie, przerośnięty dzieciak, jednak mu nie odpowiedziałem. Zauważyłam, że mężczyźni już kończą, zerwałem się, z miejsca ciągnąc za sobą nowego znajomego. Schowaliśmy się, za dość sporym śmietnikiem.
- O co chodzi? - Zapytał ponownie czarnowłosy chłopak.
- Oni są z SJEW-u i coś knują, chce dowiedzieć się, co takiego kombinują.
- Że co?
- To, co słyszysz. Rozmawiałem, z tym, co przekazywał list i zauważyłem, że kłamie, dla tego postanowiłem go śledzić. - W czasie, gdy tłumaczyłem wszystko nowo poznanemu członkowi watahy, zauważyłem, że mężczyźni się rozdzielili.
- Za którym idziemy? - Zapytał mnie, wysoki typek od zegarków.
- Za tym drugim. - Odparłem, ruszając, za nieznanym mi mężczyzną. Śledząc, brązowowłosego faceta, ubranego w ciemną bluzę i granatowe spodnie, oraz w jakiś sportowych butach. Zeszliśmy tak za nim do czwartej areny, w sumie łatwo się śledzi ludzi, gdy nie widzą twojej prawdziwej formy. Gościu, wszedł do jakiegoś budynku.
- Hebi zostań tu lub idź, gdzieś się przejdź , by cię nie złapali.
- Że ja? - Pytał lekko zdziwiony chłopak, a ja tylko wzdychnąłem.
- A widzisz tu kogoś?
- Już znikam. - Powiedział i już zniknął za zakrętem, a ja już ruszyłem w stronę budynku. Powoli zakradłem się przez otwarte okno, od razu przylgnąłem do ściany, następnie, gdy zauważyłem rury wentylacyjne, wślizgnąłem się do niego. W sumie, w samą porę, ponieważ, chwilę później szło dwoje chłopaków.
- Kto znowu otworzył tu okno? - Powiedział czarnowłosy i ze swoim towarzyszem ruszyli dalej, ja natomiast prześlizgnąłem się między rurami. Spojrzałem przez kraty, znajdowała się tam, grupa ludzi.
- Wiec, jaki jest plan? - Spytał jeden z obecnych, tam ludzi.
- Mamy urządzić fałszywą akcje, w której mamy zebrać ludzi, którzy są z natury wilkami, mamy pomóc je wyłapać. - Zebranie trwało dość długo, więc po zakończeniu udało mi się wymknąć i odnaleźć.
(Som, i jak?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz