Z pewnym rozbawieniem przez chwilę obserwowałam jak Calia zbiera się w popłochu. Po chwili zaprzestałam obserwację, narzuciłam buty, złapałam szybko kluczyki i laptopa, a następnie wyszłam z domu. Wyjechałam samochodem z garażu, niemalże tratując przy tym Calię.
- Wsiadaj - zakomenderowałam przez uchylone okno. Z prędkością światła wyjechałyśmy z terenu mojej posesji i ruszyłyśmy w kierunku uniwersytetu Calii. Oparłam się pokusie, by wjechać prosto na salę wykładową, ale podjechałam moim cudownym autkiem niemal pod same drzwi budynku, rzucając na pożegnanie:
- Poczekam na ciebie. W międzyczasie pogmeram w necie na ten temat. - Calia skinęła głową i pędem ruszyła na egzamin. Pokręciłam głową z rozbawieniem, po czym pojechałam kawałek dalej, na parking, by znaleźć miejsce na czas nieobecności blondynki. Parking był tylko częściowo zapełniony, więc dość szybko znalazłam miejsce. Gdy już zajęłam miejsce, sięgnęłam na tylne siedzenie po laptopa, odsunęłam trochę fotel, a następnie ułożyłam sprzęt na kolanach. Włączony sprzęt nie wydał żadnego dźwięku. Ogarniała mnie cisza, przerywana co jakiś czas stukaniem klawiatury. W końcu, po wielu minutach bezowocnych poszukiwań, moje usta ułożyły się w wielkie "o". W tej samej chwili do samochodu wparowała jak burza Calia. Trzasnęła drzwiami z podekscytowania, na co skrzywiłam się zniesmaczona, po czym bez żadnego... bez żadnego niczego rzuciła:
- Zdałam!
- Brawo - mruknęłam.
- Znalazłaś coś?
- Ta.
- Pokaż, pokaż, pokaż! - Calia zaklaskała w dłonie. Byłam niemalże pewna, że gdybym podłączyła ją do czegoś, to wyprodukowałaby prąd dla całej kuli ziemskiej na jakieś pięćdziesiąt lat.
- Zabieraj chciwe łapki - rozkazałam. Posłusznie wróciła do siebie. - i słuchaj tego. "Ten rok był wyjątkowo ciężki pod względem działalności gangu znanego jako Ghoules." blablabla, o przekrętach, przemycaniu i... porwaniach. Pod spodem jest alfabetyczna lista. Imię i pierwsza litera nazwiska.
- Iiii? - byłam pewna, że Cal zaraz wybuchnie.
- Na A są cztery. Jennie, Jonathan, Malcolm iiii... I Camila. - spojrzałam na nią, nie będąc pewna co powinnam czuć.
- Wsiadaj - zakomenderowałam przez uchylone okno. Z prędkością światła wyjechałyśmy z terenu mojej posesji i ruszyłyśmy w kierunku uniwersytetu Calii. Oparłam się pokusie, by wjechać prosto na salę wykładową, ale podjechałam moim cudownym autkiem niemal pod same drzwi budynku, rzucając na pożegnanie:
- Poczekam na ciebie. W międzyczasie pogmeram w necie na ten temat. - Calia skinęła głową i pędem ruszyła na egzamin. Pokręciłam głową z rozbawieniem, po czym pojechałam kawałek dalej, na parking, by znaleźć miejsce na czas nieobecności blondynki. Parking był tylko częściowo zapełniony, więc dość szybko znalazłam miejsce. Gdy już zajęłam miejsce, sięgnęłam na tylne siedzenie po laptopa, odsunęłam trochę fotel, a następnie ułożyłam sprzęt na kolanach. Włączony sprzęt nie wydał żadnego dźwięku. Ogarniała mnie cisza, przerywana co jakiś czas stukaniem klawiatury. W końcu, po wielu minutach bezowocnych poszukiwań, moje usta ułożyły się w wielkie "o". W tej samej chwili do samochodu wparowała jak burza Calia. Trzasnęła drzwiami z podekscytowania, na co skrzywiłam się zniesmaczona, po czym bez żadnego... bez żadnego niczego rzuciła:
- Zdałam!
- Brawo - mruknęłam.
- Znalazłaś coś?
- Ta.
- Pokaż, pokaż, pokaż! - Calia zaklaskała w dłonie. Byłam niemalże pewna, że gdybym podłączyła ją do czegoś, to wyprodukowałaby prąd dla całej kuli ziemskiej na jakieś pięćdziesiąt lat.
- Zabieraj chciwe łapki - rozkazałam. Posłusznie wróciła do siebie. - i słuchaj tego. "Ten rok był wyjątkowo ciężki pod względem działalności gangu znanego jako Ghoules." blablabla, o przekrętach, przemycaniu i... porwaniach. Pod spodem jest alfabetyczna lista. Imię i pierwsza litera nazwiska.
- Iiii? - byłam pewna, że Cal zaraz wybuchnie.
- Na A są cztery. Jennie, Jonathan, Malcolm iiii... I Camila. - spojrzałam na nią, nie będąc pewna co powinnam czuć.
(Cal?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz