3 września 2018

Akiro - "Rozwałka, czyli upadek wieży na szachownicy"

    Wiele dni planowania, zbierania informacji, oraz całego sprzętu nareszcie się opłacą. - Mówił do siebie brązowo włosy, z lekko wymalowanym szyderczym uśmiechem na twarzy, odsunął się krzesłem od biurka i stertą papierów, która znajdywała się na owym przedmiocie. Chłopak podniósł się z fotela, odpychając się przy tym rękami od jego ram, wyszedł z ukrytego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi, zauważył, że jego podopieczny nadal słodko spał w objęciach Morfeusza. Przygotował więc śniadanie, a gdy małolat się obudził, wspólnie je zjedli.
- Ubieraj się, mamy dużo do roboty dzisiaj. - Powiedział Akiro do Boniego, a ten od razu pobiegł się przebrać do wyjścia, w tym czasie Aki zajął się naczyniami i zaczął ubierać swoje buty, gdy pies przybiegł, zarzucił na siebie czarną bluzę, nie tą, co zawsze i oboje opuścili pomieszczenie. Skierowali się na stację, by dostać się na arenę ósmą. Po drodze ubrali maski tez zupełnie nowe, niż te, co zawsze przy sobie mieli, po wejściu poszli na chwilę się rozluźnić na zabawkach, po czym skierowali się w ciemniejszą część areny. Mimo młodej godziny nie brakowało tam ludzi z kacem lub po prostu osób naćpanych tak mocno, że się nie kontrolują.
- Czarny kruk? - Rozbrzmiał głos za ich plecami, Akiro odwrócił się w stronę typa ukrytego w mroku.
- Zależy, kto pyta. - Odparł oschłym i bez namiętnym głosem.
- Orgich gf. Wierż.
- Wspaniale, zejdźmy z widoku. - Mężczyźni zeszli z głównej drogi, do jednego z mrocznych zaułków, tam wymienili się paroma zdaniami, po czym zeszli do kryjówki. Zeszli po lekko chwiejących się schodach i przeszli dość sporej długości korytarz, aż trafili do sporej Sali podziemnej, gdzie już wszyscy czekali. Gdy tylko weszli do środka, cały wzrok skupił się na nich.
- Wreszcie jesteś Kruku.
- Wybaczcie za spóźnienie, ale przejdźmy do rzeczy, ale najpierw Xset. - Xset rozpiął barierę wokół osób przy stole, odcinając się od reszty obecnych. Akiro pstryknął palcami, a na ogromnym stole, pojawiły się wszystkie potrzebne rzeczy. - Nasz ruch jest tuż tuż, nikt się nie spodziewa, że ktoś ośmieli się ruszyć Wieżę, tak sama, jak ich punkty uzbrojeń. Więc nawet jeśli uda nam się zniszczyć Wieżę i jeśli rozegramy to dobrze, wojsko nie zdarzy zareagować.
- A co z ich psami. - Odezwał się głos jednej z osób.
- I tu są pierwsze schody, ponieważ z nimi będziemy musieli się zmierzyć. Prosta zasada z nimi nie można grać nawet w parach, są przejebani, żeby ich powstrzymać trzeba znaleźć ich słaby punkt, albo podejść ich sposobem. Trzeba będzie ich zagonić w odpowiednie miejsca. Zajmijmy się, Wierzą, ma ona słabe punkty jak każdy budynek - Zaczął pokazywać punkty na jednej z kartek. - żeby nie uruchomić alarmu, musi ktoś wyłączyć system od środka, ale to pikuś, reszta dostaje się przez kanały itp.
Gdy bariera opadła na ziemi leżały trzy martwe osoby. Boni trzymał w ręku wyciszone mikrofony.
- Co to ma znaczyć!
- To byli szpiedzy Wieży, teraz trzy osoby będą naszymi szpiegami w wieży, co ułatwi nam robotę, a oni słyszeli tylko przepis na ciasto. - Wszyscy spojrzeli przerażeni na Kruka.
- Przewidziałeś to wszystko?
- Tak bywa - Wzruszył ramionami - żeby wygrać, trzeba być szybszym od przeciwnika.
- Ale skąd oni się wzięli.
- Obserwowali nas już jakiś czas temu i gdy wyczuli okazję, skryli się w grupce i się przedostał, a że wszyscy zażyliśmy lek, to tylko oni zareagowali na dym, co pojawił się w pomieszczeniu.
- Ta, to był dobry pomysł Kuro.
***
Dzień Upadku
Wcześnie rano, rozpoczęła się część pierwsza planu Wieża. Wszyscy powoli zajmowali swoje miejsca, w tym czasie odział Beta, zbliżał się do odpowiednich punktów pod wieżą. Gdy ustawili się na miejscach, dali znak, żeby rozpocząć drugą i trzecią część planu. Na ten znak grupa Alfa rozpoczęła odwracać uwagę, robiąc wielki raban na zewnątrz. Szpiedzy w Wierzy, poblokowali alarmy i otworzyli cele z więźniami, którzy od razu robili swoje. Podczas chaosu wszystkie bomby zostały ustawione, wszyscy zaczęli się wycofywać, jednocześnie prowadząc do wybuchu. W mieście rozbrzmiał dźwięk wybuchu, wszyscy w okolicy spojrzeli, na walącą się Wierzę i po chwili zaczęli uciekać przed kłębem dymu.
***
po zawaleniu..
Prawie cała wieża się rozsypała, jakimś cudem została z niej jedna trzecia na "miejscu", wielu zginęło i wiele informacji przepadło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz