Somniatis patrzył na Akiro na prawdę zszokowany. Po raz pierwszy widział... czy można powiedzieć, że to prawdziwy Akiro? Nie, raczej Akiro, jakim widziało go podziemie. Po prostu kolejna maska.
- Som, wszystko ok? - spytał Akiro, kierując się do wyjścia.
- Nie, nie. W porządku. - Mężczyzna otrząsnął się nieco.
- W takim razie na Arenę 6. Idziesz? - Chłopak minął czarnowłosego, który posłał jeszcze współczujące spojrzenie Dzwoneczkowi i odwrócił się, by ruszyć za towarzyszem.
- Szóstka jest jedną z bardziej rozległych Aren, nie będzie łatwo znaleźć na niej Leniniewskiego - zauważył czarnowłosy.
- Może i nie, jednak zawęża to poszukiwania do jednego obszaru - zauważył jasnowłosy. - Wątpię, by ktoś jeszcze mógł znać dokładniejszą lokalizację jego kryjówki.
- To też prawda. - Somniatis musiał się zgodzić. Samo to, że otrzymali informację, gdzie szukać, było dużym sukcesem. - Nie jestem jednak pewien czy chodzenie od drzwi do drzwi i szukanie będzie efektowną metodą.
Akiro zamyślił się. Somniatis również. W pełnym myślenia milczeniu przeszli do stacji pociągu. Czarnowłosy sprawdził rozkład. Do najbliższego połączenia mieli jeszcze kwadrans. Akurat tyle, żeby nie zamarznąć na chłodnym peronie, jednak za dużo, żeby schować się z najbliższym centrum handlowym.
- Jest jeden prosty sposób, którego nie rozważyliśmy - zaczął powoli Akiro.
- Co takiego? - Myśli czarnowłosego oscylowały gdzieś pomiędzy stworzeniem mikrowirusa, który infekowałby ludzi i zczytywał z ich mózgu wszystkie dane a podpięciem się do systemu namierzania satelitarnego, należącego do NASA.
- Możemy spróbować go wywąchać.
Galopujące pomysły w głowie Somniatisa powoli zwolniły i zatrzymały się jakby zdziwione prostotą i wydajnością myśli towarzysza. Rozdziawił usta, jakby chciał coś powiedzieć, zamknął je, uniósł wskazujący palec do góry, ponownie otworzył.
- Masz rację - przyznał na wydechu, opuszczając palec. - Z tym że potrzebowalibyśmy zapachu Leniniewskiego. A z tego co wiem w wyniku wybuchu Wieży spłonęła większość jego rzeczy. Być może... trzeba by najpierw odwiedzić jego mieszkanie i coś stamtąd zabrać. No i nie mamy gwarancji, że nie zabezpieczył się na taką ewentualność. W końcu nas zna. Z drugiej strony...
- Masz lepszy pomysł? - przerwał Akiro.
- Nie, czekaj. Z drugiej strony... Myślisz, że Leniniewski mógłby chcieć się z nami spotkać? Bo jeśli tak na pewno zostawił nam trop. Jeśli Dzwoneczek miał tak poufną informację, zważywszy na to, że dość łatwo dał się zastraszyć sądzę, że to możliwe.
- Som, wszystko ok? - spytał Akiro, kierując się do wyjścia.
- Nie, nie. W porządku. - Mężczyzna otrząsnął się nieco.
- W takim razie na Arenę 6. Idziesz? - Chłopak minął czarnowłosego, który posłał jeszcze współczujące spojrzenie Dzwoneczkowi i odwrócił się, by ruszyć za towarzyszem.
- Szóstka jest jedną z bardziej rozległych Aren, nie będzie łatwo znaleźć na niej Leniniewskiego - zauważył czarnowłosy.
- Może i nie, jednak zawęża to poszukiwania do jednego obszaru - zauważył jasnowłosy. - Wątpię, by ktoś jeszcze mógł znać dokładniejszą lokalizację jego kryjówki.
- To też prawda. - Somniatis musiał się zgodzić. Samo to, że otrzymali informację, gdzie szukać, było dużym sukcesem. - Nie jestem jednak pewien czy chodzenie od drzwi do drzwi i szukanie będzie efektowną metodą.
Akiro zamyślił się. Somniatis również. W pełnym myślenia milczeniu przeszli do stacji pociągu. Czarnowłosy sprawdził rozkład. Do najbliższego połączenia mieli jeszcze kwadrans. Akurat tyle, żeby nie zamarznąć na chłodnym peronie, jednak za dużo, żeby schować się z najbliższym centrum handlowym.
- Jest jeden prosty sposób, którego nie rozważyliśmy - zaczął powoli Akiro.
- Co takiego? - Myśli czarnowłosego oscylowały gdzieś pomiędzy stworzeniem mikrowirusa, który infekowałby ludzi i zczytywał z ich mózgu wszystkie dane a podpięciem się do systemu namierzania satelitarnego, należącego do NASA.
- Możemy spróbować go wywąchać.
Galopujące pomysły w głowie Somniatisa powoli zwolniły i zatrzymały się jakby zdziwione prostotą i wydajnością myśli towarzysza. Rozdziawił usta, jakby chciał coś powiedzieć, zamknął je, uniósł wskazujący palec do góry, ponownie otworzył.
- Masz rację - przyznał na wydechu, opuszczając palec. - Z tym że potrzebowalibyśmy zapachu Leniniewskiego. A z tego co wiem w wyniku wybuchu Wieży spłonęła większość jego rzeczy. Być może... trzeba by najpierw odwiedzić jego mieszkanie i coś stamtąd zabrać. No i nie mamy gwarancji, że nie zabezpieczył się na taką ewentualność. W końcu nas zna. Z drugiej strony...
- Masz lepszy pomysł? - przerwał Akiro.
- Nie, czekaj. Z drugiej strony... Myślisz, że Leniniewski mógłby chcieć się z nami spotkać? Bo jeśli tak na pewno zostawił nam trop. Jeśli Dzwoneczek miał tak poufną informację, zważywszy na to, że dość łatwo dał się zastraszyć sądzę, że to możliwe.
(Akiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz