Od Argony cd. Camille do Akiro
Akiro wzruszył ramionami.
- Uznałem, że warto go przedstawić - oznajmił, a Faro uniósł dłoń w geście pozdrowienia, nieco nieśmiało. Na jego twarzy malowało się wyraźnie niezrozumienie słów, którymi wymieniali się Camille i Akiro.
- Super, więc jak jego szlachetna osóbka ma nas przybliżyć do powrotu do domu? - Kobieta uniosła brwi i założyła wyzywająco ręce na piersi.
- Tu jesteśmy bezpieczni i możemy myśleć - powiedział chłopak. - A Faro nam pomoże.
Argona parsknęła cichym śmiechem. Oczy zgromadzonych zwróciły się w jej stronę, jednak Alpha nic sobie z tego nie robiąc kopnęła lekko ścianę jakby sprawdzając, jak wytrzymały jest materiał. Nieco tynku posypało się na jej but.
Nieznajomy powiedział coś do Akiro w tym dziwnym języku, a jasnowłosy mu odpowiedział. Wymienili się znaczącymi spojrzeniami, co tylko bardziej rozzłościło prawniczkę. Ciemnowłosa przygryzła jednak wargę i nic i powiedział tylko:
- Więc?
- Na razie odpoczniemy, robi się późno, zajmiemy się tym jutro skoro świt - powiedział Akiro. - Faro zaprowadzi was do waszych kwater.
- A ty? - Kobieta nie wyglądała na specjalnie zadowoloną tą ofertą.
- Dołączę do was później.
- Cam, chodźmy - mruknęła jej nad uchem Argona, stając tuż za jej plecami. Dziewczyna nie drgnęła, nie okazała choćby cienia zaskoczenia i wadera poczuła niewielki zawód. Nie po to zachodzi się ludzi od tyłu, żeby zachowali kamienną twarz.
- Dobrze, powiedz mu, że za nim pójdziemy - oznajmiła kobieta, zwracając się do Akiro. Ten przekazał kilka słów swojemu znajomemu, po czym ten pokiwał głową i ruszył przez wioskę powolnym, spacerowym korkiem.
Argona obserwowała z ukosa zachowanie ich towarzysza, zanim ten nie zniknął jej z oczu wewnątrz chaty.
Faro zaprowadził je do niewielkiego, nieco zaniedbanego domku na końcu wioski. Wskazał im drzwi i uśmiechnął się nieco niezręcznie. Powiedział coś w tym swoim dziwnym języku, po czym ruszył w drogę powrotną, odprowadzany wzrokiem dwóch kobiet.
Alpha otworzyła drzwi i bez wahania weszła do środka. Było tam dość ciemno, zresztą można się było tego spodziewać. W końcu w tym miejscu nie ma elektryczności, a okienka wyglądały na dość małe. Wadera wąchając dokoła obeszła do miejsce, zaglądając w każdy kąt i kilka razy wyglądając przez okna. Camille tylko przyglądała się temu w milczeniu.
- I co? Jakieś ślady SJEWowskich pluskw? - spytała z przekąsem.
Wadera odburknęła coś w odpowiedzi, prostując się zza skrzyni, trzymając w dłoni drobną monetę.
- Porozmawiajmy lepiej o naszej sytuacji - mruknęła, obracając monetę w palcach i gwałtownie rzucając nią do towarzyszki. - Ile wiesz o światach równoległych?
- Raczej nie wiele - Camille złapała krążek i przyjrzała się niewielkiemu symbolowi ryczącego lwa, widniejącego na niej. - Tyle co wszyscy. Brzmisz, jakbyś wiedziała coś więcej.
- Spotkanie samego siebie jest dość niebezpieczne - powiedziała i westchnęła. - Ale nie o tym chcę rozmawiać. Nie podoba mi się, że nie rozumiemy co oni mówią. I nie ufam Akiro za grosz. Wszystko co nam powiedział mogło być kłamstwem i może się okazać, że to on jest winien całemu temu zamieszani. Wcale by mnie to nie zdziwiło prawdę mówiąc. Sprawa wygląda tak: jeszcze dziś w nocy zamierzam opuścić to miejsce. Idziesz ze mną lub zostajesz?
Kobieta uśmiechnęła się.
- Już myślałam, że nigdy nie zapytasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz