Od Miyashi - "W nie swoim świecie"
Dzisiaj Camille zabrała mnie na zakupy – pierwszy raz od dawna zobaczę jak tutaj wyglądają centra handlowe. Czy są znacząco inne od tych, które były u mnie? I tak nie zrozumiem większości napisów, ale chociaż coś poznam. Może obrazki coś pomogą?
Ubierając się, przed wyjściem musiałam mieć swoje uszka i ogon schowane. Aby to było możliwe, dostałam kapelusz od Camille, a ogon miałam przywiązany solidnie do nogi wstążką. A już na zewnątrz cały czas trzymałam ją za rękę, do samego celu, którym było centrum handlowe.
Wielkie, ale nie tak bardzo obklejone ekranami, za to z przeszkleniami i, jeśli dobrze się domyślam, nazwami sklepów. Czy coś znaczyły? Nie wydaje mi się, a nawet jeśli, to nie rozumiem tego. Niewiele się zdołałam ich języka nauczyć, co było dla mnie co najmniej nieprzyjemne. Gdzie się nie obejrzy, coś, czego się nie zna albo wręcz nie umie przeczytać. Natomiast próby przeczytania niektórych były wręcz zabawne...
Weszłyśmy do części sklepowej z koszykiem i zaczęłyśmy zbierać jedzenie, które nas interesowało – właściwie bardziej Camille, bo ja nic nie widziałam dla siebie. Tyle nieznanych produktów... Z owoców i warzyw tylko niektóre znałam, a część była produktami, które zwykle były na półkach z żywnością zagraniczną. Zadziwiona patrzyłam co tutaj jest, próbowałam poznać o co z tym wszystkim chodzi... aż się odwróciłam. Wokoło mnie nikogo nie było. Pobiegłam na jedną stronę półek, nikogo nie ma. Na drugą – znowu to samo. Jak to, przecież by mnie nie zostawiła... Powiedziałaby... prawda...? A jeśli jej coś się stało...? Przebiegłam się jeszcze między kolejnymi półkami, ale i tam jej nie było. Zaczęłam od wtedy chodzić po całym sklepie – od elektroniki do pieczywa przez inne działy, co było męczące. Przy tym omijałam wszystkich innych jak się dało, bo co, gdy mnie ktoś o coś zapyta?
Zmęczona po około godzinie i ze łzami w oczach wyszłam ze sklepu i starałam się iść w kierunku znanych mi miejsc, ale zgubiłam się zaraz za wyjściem z centrum. Może mapa by się przydała? Na pewno byłoby coś charakterystycznego, co pozwoliłoby mi odnaleźć drogę... Jedyne co, to nie ma tu mapy. Co robić? Już kręci mi się w głowie, brakuje mi powietrza i czuję mrowienie na twarzy. Powoli musiałam chwycić się czegoś, by się trzymać na nogach... Skoro i tak się nie utrzymam, wolałabym upaść gdzieś, gdzie będę bezpieczna.
Chwiejnym krokiem i powstrzymując się od oddychania kierowałam się po prostu przed siebie. Zaraz upadnę... Z zaciśniętymi zębami skierowałam się do niezbyt uczęszczanej uliczki – tam przeczekam to, co mi się dzieje... Albo skończę tam...
(Kto chętny?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz