C.D. tego
Już miałam zaatakować kiedy coś poruszyło się w trawie. To "coś" skoczyło na demona. Tym "czymś" była zakrwawiona czarno-biała wadera. Była poraniona. Zemdlała. Wtedy z krzaków wyskoczyła Nikoyaka. Kątem oka zauważyłam że odciąnęła ranną w krzaki. Zaatakowałam demona. Trafilam. Ale nie w serce jak planowałam tylko w łapę.
"Ale mam cela" - pomyślałam.
Atakowalam dalej. A demon MYŚLAŁ że zna już moją taktykę. Myślał bo po walce z morderczymi pająkami (Ach te mordercze pająki:)) wiedzialam że należy zmieniać taktykę. Więc zamiast atakować szybko ale niestarannie zaczęłam atakować powoli ale starannie. I w tym momencie przypomnialam sobie o salamandrach.
- Leon, biegnij na północ od tamtej strony atakują salamnandry - krzyknęłam.
Leon nie pytając o nic popędzil na północ. Wtedy straciłam na chwilę czujność. Więc demon zaatakował. I bez prolemu trafił. Zemdlałam.
(Nikoyaka? Meggie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz