Był traktowany po królewsku i z godnością. Starszy syn Festa i Nory. Przyszły dowódca stada. Dostojny jak jeleń i dumny niczym paw. Rozsądny i szalony zarazem. Brat wszystkiego co żyje.
Co się więc stało?
Na świat przyszedł Egzo. Kolejny potomek rodziców Skazy. Mądrzejszy, zwinniejszy, szybszy i dostojniejszy. Wszystkie obietnice więc stały się kłamstwem. Zapomnieli o Skazie, choć o nim pamiętali. On chciał zapomnieć o nich, lecz nie potrafił. Nie poddawał się. Chciał udowodnić swą wyższość.
Zabił Egza.
Tym czynem stracił wszystko. Wszelkie wartości i stado odeszły od niegodnego następcy.
Zimny, chytry i chciwy Król Strachu.
* * *
- Zaraz cię złapię! - zaśmiałem się nikczemnie goniąc małego zajaca. Przycisnąłem go łapami do ziemi i zabiłem.
-Czego tu szukasz?! Nie wiesz, że nie wchodzi się na cudze tereny?! - usłyszałem głos zdenerwowanej wadery dobiegający zza pleców.
- Ładnie tak przerywać komuś w jedzeniu? - słodko spytałem.
- Ale to nie zmienia faktu, że jesz na mojej ziemi.
Po jej słowach wstałem i obszedłem ją powoli dookoła. Nie podobało jej się to.
- Nie należysz do nas, więc albo dołączasz, albo...
- Taak. Dołączę. Z wielllką przyjemnośśścią... - powiedziałem monotonnie i tajemniczo, budząc strach, choć ona chyba nie zna takiego uczucia. - Jestem Skaza.
- Argona. - również się przedstawiła i zaczęła szybkim krokiem zmierzać na północ.
- Na co czekasz? Rusz się. - rozkazała po chwili. Ja kilka razy machnąłem ogonem i spytałem znudzony:
- Wystarczy tyle?
- Masz iść za mną. Resztę dowiesz się na miejscu.
- Biegnę. - oznajmiłem i wysłuchałem polecenia.
(Argona?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz