- Kim jes...
Trzasnąłem waderę łapą w skroń, a ona zemdlała. Dopiero wtedy wziąłem się za wyciąganie drzewców z jej brzucha. Przełamałem patyk w połowie i wyciągnąłem górną część. Z dolną było więcej problemu, bo choć strzała przeszła na wylot wcale nie było tak łatwo obrócić wadery na brzuch, by się do końca nie wykrwawiła. Wreszcie mi się udało i usunąłem przedmiot z ciała Shai. Otoczyłem Ciszą ranę wadery, by zatamować krew i dopiero wtedy zacząłem ją cucić.
- Shailene... - szepnąłem dwa razy, a gdy to nie podziałało kilka razy uderzyłem ją delikatnie w pysk
Otworzyła oczy. Żyła.
(Shailene? Metody Akumy :D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz