5 kwietnia 2014
Od Erny do Ketsurui'ego
Byłam zdezorientowana. Przecież każdy mógł być zdrajcą, ale atakowanie na ślepo mijało się z celem. Analizując: Kilian i Halt... nie ma czasu na analizę! Zaatakowałam Carrie, która wydawała mi się najbardziej agresywna. Zachowywała się jak smok. Jedynie krążyła wokół mnie i co jakiś czas z pyska wypuszczała słup ognia. Przez to miałam nadpaloną sierść. Kątem oka spojrzałam na Maggie i Ketsurui'ego, którzy odpierali ataki potworów. Wywołam trzęsienie ziemi na terenie, na którym stał wróg. Ketsurui na chwilę odwrócił się do mnie i mimowolnie się uśmiechnęłam. Jednak basior nie wyglądał na zadowolonego z mojej pomocy.
Carrie rzuciła się na mnie i wbiła pazury w grzbiet. W sumie... czekałam na to. Z całej siły starałam się nie zwracać uwagi na pulsujący ból.
- Byłaś martwa już jak się urodziłaś. - syknęła mi do ucha.
"Nie mogę dać się sprowokować!", upomniałam samą siebie.
Przewróciłam się na grzbiet i przygniotłam Carrie, która jeszcze głębiej zatopiła pazury.
"Jestem idiotką", skarciłam się w duchu. Ból powoli stawał się nie do wytrzymania. Usłyszałam głuchy krzyk. A może to ja krzyczałam? Przystawiłam łapę do pyska Carrie i przebiłam go pnączem. Widok nie był zbyt... smaczny. Ta walka wydała mi się dziwnie łatwa, coś było nie tak. Z trudem rozluźniłam się z uścisku wadery. Zapewne wyglądałam wtedy jak siedem nieszczęść, ale byłam z siebie tak niesamowicie dumna, że nie miało to większego znaczenia.
Odwróciłam się do towarzyszy. Gdyby nie ochrona Maggie już bym zemdlała.
<Maggie? Ketsurui? Ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz