5 kwietnia 2014

Od Ketsurui'ego do Erny


  Carrie nie żyje. Obrońcy są zaskakująco dobrzy. Patrzyłem kątem oka jak Maggie pomaga Ernie, jednocześnie osłaniając je przed napastnikami. "Mógłbym teraz zakończyć ich życie..." przemknęło mi przez myśl, ale zaraz się jej pozbyłem. Muszę ich bronić, póki nie otrzymam rozkazu.
- Maggie! Erna! - krzyknąłem symulując rozpacz w głosie na powrót stając się tym idiotowatym Ruim, którym byłem do tej pory - Nie wytrzymamy tu! Musimy się wycofać!
  Maggie skinęła głową i z szarą waderą na ramieniu ruszyła w kierunku polany, a ja dalej latałem jak głupi broniąc je przed potworami. 
  Wypadliśmy na Polanę Pana. Była tam cała masa trupów wilków. Dojrzałem martwe ciała Kasumi, Kaladri i Perseusza. Nie byłem pewny kto ich zabił. Nasi czy wrogowie... Po chwili w zamiecie walki ujrzałem dzielnie broniących się członków watahy z Mixi na czele oraz grupę sanitarną uwijającą się przy kilku ciężko rannych. Tam właśnie odeskortowaliśmy Ernę.
- Co teraz? - zapytała przerażona Maggie
- Musimy...
  W tym momencie zabrzmiał róg i wszyscy zastygli w bezruchu. Potem potwory zaczęły się wycofywać z polany. Na chwilę zapadłą głucha cisza. Wtem na skraju lasu pojawił się biały kształt. Airesu.
- Drodzy obrońcy - jego głos odbijał się echem po Polanie Pana - walczyliście dzielnie, ale to oczywiste, że nie macie szans...
  Usłyszałem jak Mixi warczy groźnie. Maggie podbiegła do niej szepnęła coś uspokajająca.
- Dlatego moja Pani, Władczyni Mroku Argona składa wam ofertę korzystnej dla obu stron kapitulacji - Airesu uśmiechał się kpiąco - Oszczędzi wszystkich i puści wolno w zamian za tereny watahy i... - tu zawiesił głos - waszą alphę Mixi
(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz