Spojrzałam z pożałowaniem na wilczycę. Miecz, który miała przy sobie delikatnie opadł na ziemię. Gdyby nie trzy ogony i niecodzienne oczy uznałabym ją za zwykłego wilka. Las na chwilę ucichł, jakby chciał, żebym się na niej skupiła.
Podeszłam kilka kroków, ale gdy tylko poruszyła głową, odskoczyłam. Otworzyła oczy i zerknęła na mnie, po czym wydała okrzyk przerażenia. Cofnęła się pośpiesznie.
- K-kim jesteś i co tu robisz? - Zapytała.
- Jestem Erna... i właśnie chodzisz po terenach naszej watahy.
- "Naszej"? Jest was więcej? - Rozejrzała się z paniką w oczach.
- Nie akurat tutaj.
- Więc gdzie?
- Heeej... Zwolnij! Mam cię oprowadzać po watasze, czy co? Albo dołączysz, albo będę musiała cię zabić.
Wadera cofnęła się kilka kroków i wyszczerzyła kły.
- Sama chciałaś...- Szepnęłam z lekkim przygnębieniem.
- Nie! Stop! Dołączę! Po co niepotrzebnie rozlewać krew?
- Jasne! - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - Zaprowadzę cię do alphy.
Szłyśmy w ciszy dobre kilkanaście minut. Wreszcie dotarłyśmy do jaskini Mixi.
- Puk, puk! - Powiedziałam przy wejściu, a moje słowa odbiły się echem.
- Wejść!
Przemierzyłam kilka metrów, aż wreszcie moim oczom ukazała się Mixi.
- Mam kogoś, kto chce dołączyć. Tylko nie znam jej imienia.
- Annie. - Zdradziła wilczyca stając obok mnie.
(Annie? Mixi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz