13 września 2014
Od Luny
- Kto to?! -zawarczałam. W odpowiedzi usłyszałam szelest krzaków. Ogon się przemieścił. Wcale się nie bałam. Poczułam dziwny dreszcz i przestałam warczeć. Chciałam pokazać, że jestem groźna ale nie mogłam! Po prostu coś kazało mi się uspokoić. Wiedziałam, że ktoś mi się przygląda. Po prostu to czułam. Gdy się odwróciłam ujrzałam znajomy pysk. Czyżby to był... Nirso? Nie byłam pewna, ale ten dreszcz... Jak on wydojroślał. Jaki on jest pociągający!
-N... Nirso? Co ty... tu? Ja... myślałam... Myślałam, że Cię też... Nie... - nie potrafiłam powiedzieć ani słowa. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nagle powróciły wspomnienia... Wspólne czasy...
-Owszem. To ja. Ale nie przyszyłem tu w sprawach pokojowych - warkną i rzucił się na mnie. Oboje wpadliśmy do wody. Byłam przerażona.
-Co ty wyrabiasz? -wrzeszczałam jak oszalała - proszę... przestań... -nagle przestał gryźć mi kark i poszedł na brzeg. Stanął i odwrócił się do mnie. Wstałam i podbiegłam do niego. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam Nirso z którym kiedyś się bawiłam i byliśmy bardzo bliscy. Teraz on i ja to dwa obce sobie wilki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz