Byłam na polanie Pana... przeszłam obok zwalonego drzewa i przeskoczyłam strumyk. Szukałam towarzystwa którego zwykle nie miałam... oczywiście dla tego, że większość wilków uważało mnie za walniętą lub za bardzo cieszącą się życiem... A życiem przecież trzeba się cieszyć do póki się żyje! Myślałam nad tym cały czas, aż wpadłam do rowu (klasyka) ... wstałam i otrzepałam się... gdy skapnęłam gdzie jestem...
Było tam przepięknie i przecudownie! Trawa była zielona a u góry było pełno pachnącego, fioletowego, białego i różowego bzu! Przeszłam kawałek żeby zwiedzić te cudo... na samym końcu aleji była cudowna fontanna z kamiennymi aniołkami! Byłam w niebo wzięta przyglądając się całemu miejscu. Chciałabym tu kiedyś wrócić... pomyślałam, jednak nigdzie nie widziałam tabliczki z napisem, a jak nie było nazwy to moja mapa mnie nie doprowadzi do tego miejsca... w końcu jednak znalazłam... lecz była pusta...
- To piękne miejsce nie ma nazwy?! - byłam bardzo zaskoczona... nawet trochę wzburzona... lekki wietrzyk musnął mój pysk szumiąc te słowa: Nazwij to miejsce, a już nigdy nie będzie nieznane...
- Nazwa... nazwa... - myślałam... w końcu wymyśliłam - Aleja Kwiatów... - powiedziałam a na pustej tabliczce zaczęły ukazywać się słowa które przed kilkoma sekundami wypowiedziałam... Na miejscu zaczęły ukazywać się wcześniej nie widoczne motyle, pszczoły oraz zwierzęta... Od teraz te miejsce należy do ciebie... usłyszałam znów czując wiatr... dopiero po kilku minutach zrozumiałam co powiedział... od teraz to miejsce było moją własnością... mrugnęłam jeszcze kilka razy i spojrzałam na tabliczkę myśląc, że śnie na jawie, ale napis był, jest i będzie... na ziemi ukazał się wisiorek z kluczykiem na którym było wygrawerowane moje imię i nazwa miejsca...
Spojrzałam w stronę z której przyszłam... dopiero teraz zorientowałam się że była tam furtka... do której miałam kluczyk. Obróciłam się by ujrzeć za sobą wielkiego gryfa...
- Nazwałaś to miejsce, jesteś odtąd jego właścicielką... mam na imię Fix, jestem strażnikiem tego miejsca, a że teraz ty jesteś jego panią jesteś też moją panią... - powiedział i ukłonił się... - Od teraz będę ci służył... - dodał...
- Nie musisz mi służyć... możesz po prostu mi towarzyszyć... - powiedziałam i uśmiechnęłam się....
- To będzie dla mnie zaszczyt! - odparł... zostałam tam do końca dnia... w swoim własnym miejscu... ze swoim nowym towarzyszem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz