23 listopada 2014

Od Narcyzy - Wyprawa

Siedziałam cicho, nie pisnęłam słowem.
Przysłuchiwałam się towarzyszom, słyszałam groźne charkotanie.
Nie wiadomo skąd dobiegało, poszukiwania trwały, ale to było jak czekanie na deszcz w czasie suszy. Nagle coś mnie oślepiło, nie widziałam nic tylko nieprzeniknioną ciemność.
Padłam na kolana, szperałam rękoma po ziemi. Cisza...
To straszne nie wiedziałam jak się zachować. Poczułam zimną dłoń na ramieniu.
Nieznajoma istota przetarła mi oczy, po policzkach spływała mi ciecz której jeszcze nie mogłam rozpoznać. Na początku wszystko wydawało się rozmazane.
Kilka sekund później wszystko było w porządku.
Ujrzałam przedziwną nagą kobietę, miała zmasakrowaną rękę i coś tam nuciła pod nosem.
Rozejrzałam się, nigdzie śladu towarzyszy.

(Erna?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz