- Coś cię martwi? - zapytałam, podchodząc do zatopionego w myślach Korso
- Co? Nie nic... - mruknął uśmiechając się promiennie
- To dobrze - odpowiedziałam tym samym, choć w głębi ducha nie byłam w stanie uwierzyć temu zapewnieniu
Wszyscy byli wyjątkowo markotni po zemdleniu. Nikt mi właściwie nie powiedział, co się właściwie stało, co ujrzeli, jednak szli w milczeniu, każdy pogrążony we własnych myślach. Każdy owiany własnym strachem.
Więc czemu ja nie zemdlałam? Czyżby kamień nie pozwolił mi na to? Spojrzałam na lśniący klejnot na moich dłoniach. Nawet teraz czułam tą dziwną fascynację, a moje myśli galopowały jak rozpędzone rumaki, których nie słyszy nikt prócz mnie.
- Korso? - zaczęłam cicho
- Tak?
- Co się właściwie stało po tym jak zemdlałeś?
Po tych słowach nastała chwila ciszy. Chwila, która przeciągnęła się w minutę. Chłopak westchnął.
- Wiesz... wolałbym o tym nie mówić... - mruknął, patrząc na mnie z ukosa
- Rozumiem - skinęłam głową - Ja też bym nie chciała mówić, gdybym ujrzała coś bolesnego i złego.
- Cieszę się...
Jednak nigdy nie dowiedziałam się z czego tak bardzo cieszył się Korso, bo niespodziewanie zatrzęsła się ziemia i coś zaczęło się wyłaniać z posadzki. Najpierw pojawiła się ręka, potem głowa i druga ręka... to coś było oślizgłe i obrzydliwe. I cały czas się wyłaniało. W ogólnym zarysie przypomniało człowieka, jednak... w stanie hardego rozkładu. Miał dość tępy wyraz twarzy i poruszał się niezdarnie.
- Odsuńcie się - zakomenderował Akuma, nikt nie zamierzał się mu sprzeciwiać
Widać było, że wątłe, ludzkie ciała sprawiały, że wszyscy zaczęli się znacznie bardziej obawiać ataków potworów.
- Co to jest... - pisnęłam na ucho Korso
- Nie wiem... - odszepnął, a Anastasia powiedziała głośno, najwyraźniej to słysząc
- To Zombie... Żywy trup.
Spojrzałam ponownie na stwora, by ujrzeć jak w ułamku sekundy jego głowa zostaje roztrzaskana przez pięść Akumy, a krew i lepka maź spływa po ścianach. Stwór na chwile znieruchomiał, jednak szybko zaczął się znów poruszać.
- Szybko! - krzyknął czarny basior - Trzeba odnaleźć kamień!
I nie czekając na odzew, następując butem na powoli poruszające się zwłoki, ruszył biegiem przez korytarz. Shailene, która była najbliżej zamroziła Zombie i pognała za Akumą, a tuż za nią Narcyza. Wkrótce wszyscy jakby uświadomili sobie co się stało. Skoro był jeden trup może być ich więcej...
(Assumi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz