Szłam spokojnie przez polanę myśląc o swoich sprawach, jednak te wszystkie zapachy kręciły mi w nosie i już mnie bolała głowa... tutaj czuć było fiołka, tam różę... normalnie oszaleć można! Żeby mnie nie rozpraszały weszłam do lasu, ale już gdy weszłam kilka metrów w głąb zauważyłam szarego wilka z czaszeczkami powieszonymi chyba na szyi z dziwnym, czerwonym naszyjnikiem... nie przestałam iść... on dziwnie patrzał się na moją klatkę piersiową (gdzie miałam dziurę ^^ )... ,,No co? Nie mam serca i płuc, co ci do tego!?..." myślałam. Byłam już kilka centymetrów od niego... ominęłam go, żeby nie było że to ja zaczynam... i poszłam dalej...
(Roswell?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz